Halo, halo, witam! :)
Nie było mnie tu tak dawno, że wolę nawet nie sprawdzać, ale jeśli ktoś wciąż czeka, a mam taką cichą nadzieję, oto dzisiaj spełnię wreszcie swoją obietnicę. A więc! Wracam z nowym opowiadaniem! :D
(Właściwie ledwie pamiętam już, co się w nim działo, bo kończę następne, ale kto by się tam przejmował, przypomnę sobie przygotowując dla Was kolejne odcinki :D).
Tak, więc mam tu coś dla Was :). Nawet nie wiecie, jak za tym tęskniłam! I za Wami! Więc mam nadzieję, że dacie mi w najbliższym czasie znać, jak zapatrujecie się na tę historię. Smacznego! :)
Wasza Czekoladka :).
Początek końca zawsze wiąże się z nadejściem nowego początku.
- Dlaczego płaczesz? – zapytał,
obserwując jak jego bliźniak ociera ze złością łzy z policzków.
- Nieważne, daj mi spokój –
warknął, powstrzymując szloch, który chciał wyrwać się z jego gardła.
Nie chciał na niego patrzeć, nie
chciał po raz kolejny myśleć o sytuacji, w jakiej się znalazł. Nic jednak nie
wskazywało na to, żeby Tom chciał odpuścić. Czasami zupełnie nie rozumiał, o co
tak naprawdę chodziło jego bratu. Przychodził i odchodził, kiedy mu się żywnie
podobało. A on musiał uśmiechać się do wszystkich, jakby wszystko było w
porządku. Potrafił się nieźle wkurzyć, gdy chodził przybity i wodził za nim
wzrokiem, ale to wszystko zaczęło się przez niego. Nie rozumiał, dlaczego brat
nie potrafi teraz wziąć za to odpowiedzialności. Był bezsprzecznie winny – złamał
mu serce wiele razy, ale najgorsze było to, że zawsze do niego wracał. Tyle, że
Bill wcale nie potrafił się z tego cieszyć.
I znowu tam był. Tydzień po
powrocie z trasy. Wypoczęty, przystojny, silny. Patrzył na niego, hipnotyzując
go spojrzeniem, więc starał się nie patrzeć mu w oczy.
- Po prostu mi odpowiedz, dobra?
- Po co przyszedłeś? Chcę zostać
sam – oznajmił pewnie, ale Tom zmarszczył tylko brwi, więc kontynuował. –
Naprawdę chcę, żebyś z tym skończył.
- Billy, chciałem tylko spędzić
z tobą trochę czasu. Wiesz, że podczas trasy to zbyt niebezpieczne. Tu nikt nas
nie zobaczy… - mówił, zbliżając się do fotela, w którym siedział jego brat.
- Nie mieli by czego oglądać, koniec
z tym. Masz natychmiast wyjść! – oznajmił podniesionym tonem, jednak jedyną
reakcją jego bliźniaka był nikły uśmieszek, którzy przebiegł przez twarz
chłopaka.
- A co zrobisz, jeśli po prostu
się z tobą nie zgodzę? – zapytał z szelmowskim uśmiechem, który sprawił, że
jednocześnie poczuł przerażenie i ciepło w podbrzuszu, próbując sobie wmówić,
że to od mdłości. W rzeczywistości gorąc zalał jego ciało.
Uwielbiał go takiego i
nienawidził za to. Nie mógł zrobić nic prócz powoływania się na własną niechęć
do zbliżania się do niego, która była oczywistym kłamstwem. Bliźniak wziął go
na ręce i usiadł na jego miejscu, sadzając sobie bliźniaka na kolanach. Zaraz
potem objął go ciasno i uspokajająco ucałował jego włosy.
- Nie płacz już. Jestem tu –
powiedział cicho, ale odpowiedziała mu cisza.
Bill wciąż jeszcze walczył z
mętlikiem w głowie. Obiecał sobie przecież, że nigdy więcej nie pozwoli mu się
omamić. Właśnie po raz kolejny wszelkie jego chęci oporu słabły w ciepłych
objęciach bliźniaka. Głaskał jego ramię i szeptał jakieś bzdury uspokajającym
głosem. Doskonale wiedział jak wygładzić każdą zmarszczkę jego nerwów. Nie miał
pojęcia w jaki sposób mu się oprzeć. Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy poczuł
dłoń wsuwającą się pod jego koszulkę, a wraz z nim otumaniający zapach ciała
Toma wymieszany z nowo dobranymi perfumami. Szczupłe palce z twardymi opuszkami
gładziły jego bok przyprawiając go o gęsią skórkę. Wargi brata przesunęły się
na jego policzek, niespiesznie kolejnymi muśnięciami zbliżając się do ust.
Chciał jeszcze mu zabronić, ale nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa, ani
odepchnąć tych silnych ramion. Bliźniak pocałował go delikatnie, pieszcząc jego
wargi językiem, aż ten sam nie rozchylił ich w zaproszeniu. W tej chwili
wiedział już, że jest przegrany. Nie było odwrotu.
Tom jednak oderwał się od niego
po dłuższej chwili, widocznie zadowolony z obrotu sytuacji, on jednak wciąż
patrzył na niego smutnymi oczyma. Nie powiedział jednak ani słowa, w tej
sytuacji nie znajdował sensu w odzywaniu się.
- Co robiłeś od powrotu z trasy?
Dzwoniłem do ciebie. Powinieneś się wytłumaczyć, dlaczego nie odbierałeś?
- Nie chciałem z tobą rozmawiać.
Znowu zostawiłeś mnie samego – odpowiedział smętnie.
- Czy ty masz pięć lat, że
trzeba się tobą zajmować? – zapytał, podnosząc brew ze zniesmaczoną miną.
- Masz mnie za idiotę? Wydaje ci
się, że nie wiem, z kim jesteś kiedy znikasz?
- A wydaje ci się, żebym
próbował albo powinien się z tym kryć? Otóż nie bardzo, Billy. Rozmawialiśmy o
tym…
- Rozmawialiśmy o pozostawieniu
tego w sekrecie, nie o tym, że będziesz bawił się moim kosztem i odchodził z dziewczynami.
Nie możesz…
- Dość tego. Zjedzmy coś. Zrobię
kolację, co ty na to? – zapytał, zupełnie ignorując to, co próbował powiedzieć
mu brat.
Bill wzruszył w końcu tylko
ramionami i z głazem ciążącym mu na sercu podniósł się z kolan bliźniaka.
Przysiadł na skraju swojego łóżka, ale poderwał się stamtąd gdy tylko Tom wstał
z fotela. Zbyt wiele razy złapał go w tamtym miejscu. Za dobrze wiedział, jak
to się kończyło i na samą myśl robiło mu się gorąco. Jego serce przyspieszało
bieg, gdy tylko czuł na sobie jego głodne spojrzenie. Irytowało go to.
Doskonale znał scenariusz. Spędzą miły wieczór, a Tom będzie wykorzystywał
każdą okazję, żeby go dotknąć. Oczywiście dopilnuje, aby było ich jak
najwięcej. Pewnie wypiją coś, a potem usną wtuleni w siebie, jakby nigdy nic.
Bill za każdym razem z rozdrażnieniem obserwował, jak brat beztrosko nim
manipuluje, tworzy pozory cudownej atmosfery i poczucia bezpieczeństwa, a potem
bez krzty wstydu zaciąga go do łóżka. Jeszcze nigdy dotąd nie udało mu się
przerwać tego błędnego kręgu, chociaż po każdym zniknięciu bliźniaka obiecywał
to sobie setki razy. Tego wieczoru znowu czuł się przegrany, uległ mu już przy
pierwszym podejściu. Chciało mu się płakać.
Tom minął go bez słowa, nie
czyniąc nawet po drodze żadnych aluzji. Czuł się pewny. Wiedział, że Bill nie
potrafi mu odmówić. Zupełnie jak on nie potrafił się powstrzymać. Zawsze lubił
sięgać po zakazane owoce, ale ten był szczytem wszystkiego, czego mógłby
oczekiwać. Był jego bratem bliźniakiem. Był piękny, a Tom był dla niego
narkotykiem… który często pozostawiał go na głodzie.
Zaciskając zęby, powtarzał
sobie, że musi coś z tym zrobić. Nie bardzo jednak wiedział, jak ma odsunąć od
siebie brata, skoro przede wszystkim chciał tylko zatrzymać go na stałe. Czy
był sposób?
Tom sprawiał, że czuł się jak
księżniczka, pępek świata. W trymiga zapominał o gniewie, śmiał się i wygłupiał
z nim. Całował go. Wtulał się w ciepłe ramiona.
Świadomość irracjonalności ich
zachowania dotarła do niego ponownie, gdy bliźniak zniknął za drzwiami
łazienki. Rozległ się szum wody, a śmiech spływał z twarzy młodszego Kaulitza.
Patrzył na brata, gdy ten wrócił do niego w samych bokserkach. Starając się uniknąć
jego wzroku, Bill smyknął, żeby samemu wziąć prysznic. Wyjątkowo to wszystko
nie podobało mu się bardziej niż zwykle. Zwlekał z wyjściem spod strumieni
ciepłej wody, choć opuszki jego palców zaczynały przypominać rozmiękłe
rodzynki. W końcu usłyszał pukanie do drzwi łazienki. Odwrócił się akurat w
momencie, gdy jego bliźniak pojawił się po drugiej stronie zaparowanych drzwiczek
kabiny. Policzki zalały mu rumieńce, gdy skroplona para stróżkami odkrywała na
mokrej szybie jego nagość. Tom pożerał go wzrokiem zupełnie się z tym nie
kryjąc, choć nie minął jeden wieczór.
- Wyjdź, jeszcze nie skończyłem.
- Widzę – odparł wyzywająco, a
na jego ustał wpłynął szelmowski uśmiech.
Serce stanęło mu w miejscu, gdy
sięgał do uchwytu drzwiczek. Owszem, spodziewał się, że jak zwykle mu ulegnie,
ale jeszcze nie teraz, gdy był tak wzburzony i rozdarty. Gdyby teraz wyciągnął
po niego ręce i wziął wszystko, na co miałby ochotę, Bill był pewien, że nie
zostałoby mu już nic. Rozsypałby się, zanim Tom zdążyłby ponownie odejść. On
jednak nachylił się, żeby musnąć delikatnie jego mokre, lekko rozchylone wargi,
uśmiechnął się niespodziewanie ciepło i odsunął od niego.
- Kładę się już. Dobranoc.
Po tych słowach zamknął kabinę i
wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Bill drżał jeszcze przez chwilę,
nim temperatura w kabinie pozbyła się jego gęsiej skórki, a woda zgasiła
piekący ślad na jego wargach. Rozpłakał się i zaraz potem ugryzł ze złością w
prawie przedramię. Wrzasnąłby, ale Tom zaraz by do niego przybiegł. To samo
przy jakimś uderzeniu i innych podejrzanych hałasach. W żadnym wypadku nie
chciał dawać mu satysfakcji ze swojej frustracji.
Kiedy jego furia osłabła, nagle
opadł z sił i poczuł ból w ręce, na której wyraźnie odznaczało się jego
uzębienie. Zaklął pod nosem, opłukał ramię i wyszedł spod prysznica.
Ogarnięcie się zajęło mu kilkanaście
minut. Stojąc w drzwiach swojej sypialni, nie miał pewności, czy jego brat śpi.
Przez dłuższą chwilę pozwalał, żeby widok jego odkrytych pleców poruszających
się przy każdym oddechu wzbudzał w nim jednocześnie czułość i złość. Wreszcie skumulował
jej w sobie tyle, że porwał jedną z wolnych poduszek i uciekł do salonu.
Wygrzebał z szafki koc i rozłożył sobie sofę. Dopiero tam położył się spać.
Czuł się zmęczony, ale myśl, że pierwszy raz po powrocie bliźniaka nie śpią
razem, nie dawała mu odpłynąć jeszcze przez godzinę, kiedy to przewracał się z
boku na bok.
Obudził go zapach kawy,
wyjątkowo nie czuł się połamany, a poza tym było mu przyjemnie ciepło. Dopiero
po dłuższym czasie jednak zaczęły docierać do niego fakty. Miał na sobie drugi
koc i ktoś ewidentnie podkręcił ogrzewanie w mieszkaniu. Otworzył powoli oczy i
zobaczył stolik do kawy przysunięty do rozłożonej sofy. Na nim stała filiżanka
kawy, a także talerzyk z tostami lekko posmarowanymi masłem. Obok leżały
plasterki sera żółtego i pomidorów. Widząc to westchnął tylko i rozejrzał się
za autorem tego śniadania.
Otóż Tom siedział w fotelu
czytając książkę i choć niewątpliwie usłyszał, że chłopak się obudził, nie
ruszył się, ba, nawet nie drgnął. Nieco tknęło to Billa, który w końcu
zdecydował się nie odzywać. Nie dlatego, że nie miał nic do powiedzenia. Kiedy
tak mu się przyglądał, widział w nim dawnego Toma. Owszem, zawsze był nieco
zaborczy, a i jego życie towarzyskie było dla bliźniaka nie do końca
zrozumiałe, jednak przed tym wszystkim inaczej go traktował. Zawsze dobrze się
dogadywali jako bracia. Później Bill poznał go z perspektywy osoby od niego
zależnej, aż doszedł do wniosku, że jego bliźniak jest dupkiem. Gdyby pozostali
tylko braćmi, wciąż byłby zaślepiony wspomnieniami. Coraz częściej żałował, że
któregoś dnia powiedział mu o swoich uczuciach. Od początku był zaskoczony, jak
szybko Tom przywykł do myślenia i traktowania go inaczej niż najbliższą rodzinę.
Czasami myślał, że robi to wszystko specjalnie, żeby go ukarać, że miał
czelność spojrzeć na niego jak na obiekt westchnień. Wtedy jednak wszystko co
nazywał przejawami uczuć bliźniaka do jego osoby, okazałoby się co najwyżej
litością nad ofiarą losu, którą odgrywał. Tak więc nie mówiąc nic, wstał i udał
się do sypialni po ubrania.
Tym razem nie zwlekał tak długo
z wyjściem spod prysznica. Z jakiegoś powodu powrót Toma potoczył się po raz
pierwszy inaczej niż zwykle. Z jakiegoś powodu powtarzał sobie właśnie, że musi
koniecznie coś z nim zrobić, chociaż innym razem nie odstępował go już na krok,
naiwnie wierząc, że więcej nie odejdzie. Po wyjściu z łazienki zastał bliźniaka
tak, jak widział go po raz ostatni. W głowie miał mnóstwo złośliwości.
Doskonale wiedział, że Tom chce, aby poczuł się ignorowany – jak sądził: za
samotną noc i nie ruszenie śniadania. Wtedy jak na złość wtrącił się jego żołądek.
- Zjedz coś, nie będę cię
zbierał z podłogi – oznajmił z jawną złością starszy z braci.
- Jesteś zły? – Bill zadał to
pytanie zanim, zdążył pomyśleć.
- Tak, Billy, miło, że
zauważyłeś. Tylko nie jęcz następnym razem, że długo mnie nie było, skoro nie
chcesz ze mną spędzać czasu.
- Kpisz sobie ze mnie! –
wykrzyknął. – Nie chcę tylko, żebyś mnie wykorzystywał!
- Może ci przypomnieć, kto
pierwszy wykorzystał okazję, gdy byłem zalany w trupa…?
Tak kończyły się ich dyskusje,
ile razy Tom był już zmęczony pretensjami brata. On sam odwracał wzrok i
zaciskał usta w cienką linię. Nigdy dotąd nie pragnął tak bardzo tego
zakończyć. Nawet jeśli to oznaczało powrót do czysto braterskich relacji, które
i tak nie miały szans nigdy wrócić do normalności.
- Powiem inaczej. Mam kogoś –
wyrzucił z siebie Bill, gdy tylko przyszło mu to do głowy. Gdyby zwlekał,
mógłby nigdy nie odważyć się spróbować.
Złośliwy uśmiech natychmiast
zniknął z twarzy jego brata.
- O czym ty mówisz? To
niemożliwe.
- A jednak. Dlatego koniec z
tym. Nie możesz więcej przychodzić i wyciągać po mnie rąk – oznajmił najpewniej
jak potrafił.
- Niby dlaczego nie powiedziałeś
mi o tym wczoraj? Ten ktoś przypadkiem nie byłby niezadowolony po tym, co
wczoraj robiliśmy?
Bill nienawidził go okłamywać.
Nigdy niczego łatwo nie przyjmował do wiadomości.
- Wczoraj… nie potrafiłem ci o
tym powiedzieć, ale to dlatego przyszedłem spać do salonu. Zrozum, że to
koniec.
Tom wpatrywał się w niego
praktycznie się nie ruszając. Trudno było wyczytać z jego twarzy coś konkretnego,
dlatego bliźniak nie miał pojęcia, czy rzeczywiście mu uwierzył. Pewien był
tylko tego, że jest na niego niemożliwie wściekły. W tamtej chwili Bill pojął,
że popełnił błąd. Mimowolnie zrobił krok do tyłu, czego jego brat nie raczył
przeoczyć.
- Kto to? – wywarczał pytanie,
odkładając książkę na bok.
- Nie muszę ci ni…
- Chłopak czy dziewczyna?
- Dowiesz się swojego czasu.
- Bill! – ryknął jego brat,
porywając się z fotela.
Chłopak zastygł w bezruchu. W
tamtej chwili nieco zaczął się bać. Nie wyobrażał sobie jednak wycofać z tego,
co powiedział.
- Chłopak – szepnął w końcu, nie
patrząc na niego. – Czy teraz wszystko jest między nami jasne?
- Zadzwoń do niego.
- Po co?
- Chcę go poznać. Ja
przedstawiam ci swoje dziewczyny, tylko ja z ich powodu nie każę ci znikać –
warknął.
- Co nie znaczy, że ja chciałem
którąkolwiek z nich poznawać. Nigdzie nie dzwonię – powiedział, jednak niewiele
było w tym przekonania.
Drgnął nerwowo, gdy bliźniak
ruszył w jego kierunku. Tom złapał go za koszulkę i przyciągnął bliźniaka do
siebie ze złością. Chyba jeszcze nigdy nie widział go tak wytrąconego z
równowagi.
- Nie, mój drogi – wysyczał mu
przez zęby tuż przed nosem. – Nie będziesz sobie ze mną tak pogrywał. Niech ten
gnój się tu pojawi, jeśli nie chce, żebym wziął sobie, co moje – oznajmił,
patrząc na brata takim wzrokiem, że nie miał wątpliwości: był zupełnie poważny.
- U-uspokój się, ok.? – wydukał
przerażony, wyciągając przed siebie ręce, jednak on odtrącił je jedną ręką.
- Zamknij się wreszcie i dzwoń!
– warknął, odpychając go niedelikatnie.
Bill stracił równowagę, dopiero
po upadku zdając sobie sprawę, że został tylko pchnięty na sofę. Spojrzał na
niego zdezorientowany, wykopując się z koców. Żałował swojego nieprzemyślanego
kłamstwa, nie mając pojęcia, co teraz zrobić, skoro żadnego chłopaka nie było.
A im dłużej nie ruszał się z miejsca, tym częściej dostrzegał, jak jego
bliźniak zaciska dłonie w pięści. W tamtej chwili za bardzo bał się powiedzieć
mu prawdę, żeby chociaż wziąć to pod uwagę.
- Na co czekasz? Mam ci przynieść
telefon?
- Nie. Idę – mruknął cicho i
ruszył do swojej sypialni. Drżącymi rękoma wyciągnął telefon z kieszeni spodni,
które dzień wcześniej miał na sobie i zaczął grzebać w kontaktach z myślą, że
jakiś czas temu poznał chłopaka, który mógłby go uratować. Był znajomym
Andreasa, ale chociaż zapisał sobie jego numer, dotąd nie planował nigdy do
niego dzwonić. Spodziewał się więc, że nie będzie problemu, jeśli jednorazowo
go wykorzysta.
Wziął głęboki oddech i wcisnął
zieloną słuchawkę. Musiał załatwić to szybko. Chłopak odebrał po trzecim
sygnale.
- Halo?
- Cześć, tu Bill Kaulitz. Słuchaj,
potrzebuję szybko pomocy. Muszę przedstawić bratu chłopaka, którego nie mam –
wyjaśnił pokrótce przyciszonym głosem.
- Hm, ciekawy sposób na
powiedzenie, że mnie polubiłeś…
- Dave, mówię poważnie.
Przyjedziesz do mnie? Wyślę ci adres – mówiąc to, oglądał się za siebie, czy
Tom aby nie słucha pod drzwiami. Serce tłukło mu się jak głupie. – Odwdzięczę
się, przysięgam.
- Ok, ślij – rzucił takim tonem,
że Billa przeszły dreszcze. – A szczegóły?
- Będziemy improwizować. Do
zobaczenia.
Rozłączył się zaraz potem, na
szybko wysłał mu swój adres i usunął wiadomość na wszelki wypadek. Zanim
jeszcze opuścił swoją sypialnię, zaczął się zastanawiać jak do tego doszło. Czy
naprawdę tak skończą? Nie wyobrażał sobie jeszcze kiedykolwiek spojrzeć mu w
oczy z czystym sumieniem. Miał złe przeczucia. Bardzo złe przeczucia.
- I? – odezwał się Tom, gdy
tylko wrócił do salonu.
- Już tu jedzie.
- Cudownie. Znam go?
- Nie? Nie wiem. Nazywa się Dave
Barrson. Andy mi go kiedyś przedstawił – powiedział z nie pocieszającą specjalnie
myślą, że chociaż to była prawda.
- Zakochałeś się nagle. –
Bardziej stwierdził, niż zapytał. – Ciekaw jestem jak ten pajac skradł ci
serce, co?
Ze słów Toma płynęło tyle jadu,
że jego brat ledwie mógł się skupić na bezsensownym okłamywaniu jego i samego
siebie. Wiedział, że będzie usychał bez jego powrotów, ale z drugiej strony
doskonale zdawał sobie sprawę, że to zaszło za daleko. Odwrócił więc wzrok i
utkwił go w swoich dłoniach.
- Na początek nie zamierza
zdradzać mnie na każdym kroku.
- Świetnie. Myślisz, że
powinniśmy się zaprzyjaźnić? – rzucił kąśliwie.
Nie odpowiedział na tę zaczepkę,
ale zaczęło go zastanawiać, co Tom zrobi, gdy Dave już się zjawi. Co jeśli nie
chodziło mu tylko o sprawdzenie jego oczywistego blefu? W tej chwili i tak nie
mógłby już nic zrobić. Nie zamierzał przyznać się do kłamstwa. Bliźniak już
nigdy nie przestałby sobie z nim pogrywać.
Wreszcie rozległo się pukanie do
drzwi, a Bill z mocno bijącym sercem ruszył w tamtą stronę. Przez chwilę chciał
prosić Toma, aby nie robił nic głupiego, ale obawiał się, że tylko go tym
sprowokuje. Za nic jednak nie spodziewał się, że gdy tylko otworzy drzwi, Dave
rzuci się na niego z namiętnym pocałunkiem, bez cienia zażenowania wsuwając mu
język między wargi. Kaulitz o mało się nie wzdrygnął, ale wiedział, że nie może
tego zrobić na oczach brata.
W końcu chłopak oderwał się od niego, niby
dopiero teraz dostrzegając rozjuszonego Toma.
- Och, mówiłem, żebyś tak nie
robił… - mruknął Bill, odsuwając się z policzkami zalanymi rumieńcem.
- Stęskniłem się – odparł,
zerkając znacząco na jego bliźniaka.
- No tak. Więc jak mówiłem, to
jest właśnie mój bliźniak, który koniecznie chciał cię poznać.
- Nie mówiłeś wcześniej, że jest
nadopiekuńczy – rzucił żartobliwie, podchodząc do drugiego z braci z
wyciągniętą ręką. – Jestem Dave. Miło cię poznać.
- Tom – odparł chłopak,
ociągając się jednak chwilę z uściskiem dłoni.
Kilka kolejnych chwil poświęcił
przyglądaniu się człowiekowi, który miał czelność wyciągnąć ręce po jego brata.
Dotąd nie sądził, żeby coś takiego był możliwe, skoro Bill był w niego taki
zapatrzony.
Dave był szatynem o wyrazistych
rysach twarzy i ogromnej pewności siebie, błyszczącej w niebieskich oczach.
Wyglądało na to, że jest starszy i chociaż dobrze zbudowany, był nieco niższy
od Kaulitza. Tom od razu go nie polubił i zastanawiał się, czy to tylko
dlatego, że jakimś cudem był chłopakiem Billa. Posłał temu ostatniemu
zdecydowanie niezadowolone spojrzenie i ruszył w stronę kuchni.
- Tom…? – odezwał się jego
bliźniak, zatrzymując go tym wpół drogi.
- Zrobię obiad, to pogadamy.
Zostawię was samych, skoro tak się za sobą stęskniliście. Tylko potem nie
bździjcie się na moich oczach – rzucił lodowato, po czym poszedł dalej.
- Co to było? – zapytał gość, na
co Bill ledwo powstrzymał się od niechętnego spojrzenia.
- To zbyt skomplikowane, żeby po
prostu to wytłumaczyć – odparł Bill, biorąc głęboki oddech, żeby pozbyć się
ciężaru z piersi, ale niewiele to pomogło.
Z niezadowoleniem zauważył, że
Dave się do niego zbliża i z jakiegoś powodu bardzo nie spodobało mu się jego
zachowanie. Zaczynał zastanawiać się, ile tak naprawdę o nim wie. Co jeśli
narobi mu problemów? Jost by go zabił.
- Hm, tajemnice już na początku
naszego związku?
- Cicho! – syknął na niego,
cofając się o krok.
Chłopak jednak i tak zdążył
złapać go w pasie i przyciągnąć. Zaskoczony Bill próbował zaciśniętymi
pięściami odepchnąć się od niego, ale nie miał dość sił. Nie mógł też za bardzo
się szamotać, bo Tom mógłby to usłyszeć i zajrzeć do salonu.
- Nie wydurniaj się, Dave, bez
przesady…
- Wczuwam się w rolę, poza tym
wiem, czego chcę w zamian i uznałem, że w takim razie naprawdę będziesz moim
chłopakiem.
- Nie zgodziłem się na to –
odpowiedział chyba zbyt szybko. – Wiesz, że ogólnie jestem osobą publiczną…
- Nie obawiaj się. Jeśli ty
będziesz grzeczny, ja również nie zrobię nic nierozsądnego.
- Ale..
- Dogadaliśmy się?
- Bill? Gdzie przyprawa do
sosów? – rozległo się z kuchni, a przerażony chłopak przymknął powieki.
- Szafka przy lodówce, najwyższa
półka – odkrzyknął, starając się panować nad swoim głosem.
- Szybka decyzja. Tak albo
wychodzę – zagroził Dave.
Nie chciał się na to godzić.
Naprawdę bardzo nie chciał.
- Niech będzie, ale tylko do
czasu, aż będzie po sprawie i zerwiemy – oznajmił z mocno bijącym sercem.
- Słowo się
rzekło, Kochanie – rzucił, po czym pocałował go krótko w usta.
W ten sposób Bill wpadł z deszczu pod rynnę.
___________________________________________
I co Wy na to? :)
P.S. Padła też niedawno w komentarzu propozycja, żebym udostępniła swoje teksty w formacie PDF. Co o tym myślicie? Czy ktoś byłby zainteresowany? :) Koniecznie dajcie znać, wtedy zastanowię się, czy by nie zrobić tego tak na porządnie :).
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś :) Opowiadanie zapowiada się świetnie. Dobry pomysł z umieszczeniem opowiadań w całości i pewnie wiele osób to zainteresuje. pozdrawiam Karo
OdpowiedzUsuńTen moment, gdy podczas czytania twincestu przychodzi powiadomienie z istagrama, że Bill wstawił nowe zdjęcie. :')
OdpowiedzUsuńAle dobra, ja nie o tym.
Ogólnie jestem nową czytelniczką. Znaczy, znam tego bloga od kilku miesięcy, ale było tu już cicho i nie komentowałam. Muszę odświeżyć sobie twoje prace i wyrazić opinię. c;
Co do pierwszego rozdziału - zapowiada się świetnie. Szkoda mi tego Billa. Tom go wykorzystuje dla własnych zachcianek. :/ Choć wydaje mi się, że go kocha. No bo raczej nie reagowałby aż tak na wiadomość, że jego brat jest w związku?
I już myślę nad zakończeniem, hah. Trzymam się myśli, że będzie szczęśliwy twincestowy koniec, bo nie lubię smutnych. Ryczę na nich strasznie (czytałam tylko drugą część SWD i miałam depresję trzy dni, to było dla mnie smutne. Koleżanka miała mnie dość). Ale jak będzie? Pojęcia nie mam. Nie wydaje mi się, aby Bill był z tym Dave'em (PRAWDA? :D). Niezły skurwiel z niego będzie, ja to czuję. Będzie ostra akcja.
Jeśli chodzi o bliźniaków, to póki co jest nieco toksycznie, ale sądzę, że Tomasz się w porę ogarnie
Ściskam,
An
Świetnie opisujesz emocje...... Opowiadanie mnie zaciekawiło i nie mogę się doczekać następnego rozdziału tym bardziej że ubóstwiam Bill'a i chętnie przeczytam o jego dalszych zmaganiach...
OdpowiedzUsuńO jejku! Jak super zaczyna się to opowiadanie! Czekam na więcej! Tom tutaj jest taki niegrzeczny! Lubie takich, czekam na kolejny rozdział pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńI już nie lubię Toma, jest okropny :P
W każdym razie ciekawie się zaczyna. Będę tu zaglądać :)
Pozdrawiam,
Aylieen
Ja czekałam! Nawet nie wiesz z jak szerokim uśmiechem siedzę, kiedy zobaczyłam, że dodałaś coś nowego <3
OdpowiedzUsuńSiadam do czytania i znając już trochę Twoje opowiadania... Już czekam na następny rozdział! :D
~Lisa
Czokuś nadal w formie!
OdpowiedzUsuńNie lubię Toma w tum opowiadaniu. Ale już polubiłam Dave'a xD Szybki jest xD I pewny siebie. I pewnie jednak niegrzeczny i narobi bliźniakom problemów xD
Jeeeeej wróciłaś! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, wróciła moja kochana Czoko! Odwiedzałam sobie właśnie wszystkie blogi, jakie czytałam i tu taka niespodzianka! Lecę czytać :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie po jakiś sześciu latach wracam do mojej chorej fascynacji bliźniakami i czytam od kilku dni (albo już tygodni? czas mi ucieka!) twoje stare opowiadania :D I cholera, wciąż wywołują u mnie tak samo silne emocje jak wtedy kiedy czytałam je jako małolata! O MKARZu nie wspomnę, te kilka nieprzespanych nocy było warte poznania tej genialnej historii. Moje serduszko jest szczęśliwe, że znowu tu jesteś :) <3 (PDFy to bardzo dobry pomysł!)
OdpowiedzUsuńBoże, nawet nie wiesz jak się cieszę! Opowiadanie zapowiada się fenomenalnie. W sumie od razu polubiłam Dave'a. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, aż mam dreszcze ( oczywiście te pozytywne) ♥
OdpowiedzUsuń