piątek, 26 sierpnia 2016

Ten drugi [1]

Halo, halo, witam! :)
Nie było mnie tu tak dawno, że wolę nawet nie sprawdzać, ale jeśli ktoś wciąż czeka, a mam taką cichą nadzieję, oto dzisiaj spełnię wreszcie swoją obietnicę. A więc! Wracam z nowym opowiadaniem! :D 
(Właściwie ledwie pamiętam już, co się w nim działo, bo kończę następne, ale kto by się tam przejmował, przypomnę sobie przygotowując dla Was kolejne odcinki :D).
Tak, więc mam tu coś dla Was :). Nawet nie wiecie, jak za tym tęskniłam! I za Wami! Więc mam nadzieję, że dacie mi w najbliższym czasie znać, jak zapatrujecie się na tę historię. Smacznego! :)

Wasza Czekoladka :).


Początek końca zawsze wiąże się z nadejściem nowego początku.


- Dlaczego płaczesz? – zapytał, obserwując jak jego bliźniak ociera ze złością łzy z policzków.
- Nieważne, daj mi spokój – warknął, powstrzymując szloch, który chciał wyrwać się z jego gardła.
Nie chciał na niego patrzeć, nie chciał po raz kolejny myśleć o sytuacji, w jakiej się znalazł. Nic jednak nie wskazywało na to, żeby Tom chciał odpuścić. Czasami zupełnie nie rozumiał, o co tak naprawdę chodziło jego bratu. Przychodził i odchodził, kiedy mu się żywnie podobało. A on musiał uśmiechać się do wszystkich, jakby wszystko było w porządku. Potrafił się nieźle wkurzyć, gdy chodził przybity i wodził za nim wzrokiem, ale to wszystko zaczęło się przez niego. Nie rozumiał, dlaczego brat nie potrafi teraz wziąć za to odpowiedzialności. Był bezsprzecznie winny – złamał mu serce wiele razy, ale najgorsze było to, że zawsze do niego wracał. Tyle, że Bill wcale nie potrafił się z tego cieszyć.
I znowu tam był. Tydzień po powrocie z trasy. Wypoczęty, przystojny, silny. Patrzył na niego, hipnotyzując go spojrzeniem, więc starał się nie patrzeć mu w oczy.
- Po prostu mi odpowiedz, dobra?
- Po co przyszedłeś? Chcę zostać sam – oznajmił pewnie, ale Tom zmarszczył tylko brwi, więc kontynuował. – Naprawdę chcę, żebyś z tym skończył.
- Billy, chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu. Wiesz, że podczas trasy to zbyt niebezpieczne. Tu nikt nas nie zobaczy… - mówił, zbliżając się do fotela, w którym siedział jego brat.
- Nie mieli by czego oglądać, koniec z tym. Masz natychmiast wyjść! – oznajmił podniesionym tonem, jednak jedyną reakcją jego bliźniaka był nikły uśmieszek, którzy przebiegł przez twarz chłopaka.
- A co zrobisz, jeśli po prostu się z tobą nie zgodzę? – zapytał z szelmowskim uśmiechem, który sprawił, że jednocześnie poczuł przerażenie i ciepło w podbrzuszu, próbując sobie wmówić, że to od mdłości. W rzeczywistości gorąc zalał jego ciało.
Uwielbiał go takiego i nienawidził za to. Nie mógł zrobić nic prócz powoływania się na własną niechęć do zbliżania się do niego, która była oczywistym kłamstwem. Bliźniak wziął go na ręce i usiadł na jego miejscu, sadzając sobie bliźniaka na kolanach. Zaraz potem objął go ciasno i uspokajająco ucałował jego włosy.
- Nie płacz już. Jestem tu – powiedział cicho, ale odpowiedziała mu cisza.
Bill wciąż jeszcze walczył z mętlikiem w głowie. Obiecał sobie przecież, że nigdy więcej nie pozwoli mu się omamić. Właśnie po raz kolejny wszelkie jego chęci oporu słabły w ciepłych objęciach bliźniaka. Głaskał jego ramię i szeptał jakieś bzdury uspokajającym głosem. Doskonale wiedział jak wygładzić każdą zmarszczkę jego nerwów. Nie miał pojęcia w jaki sposób mu się oprzeć. Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy poczuł dłoń wsuwającą się pod jego koszulkę, a wraz z nim otumaniający zapach ciała Toma wymieszany z nowo dobranymi perfumami. Szczupłe palce z twardymi opuszkami gładziły jego bok przyprawiając go o gęsią skórkę. Wargi brata przesunęły się na jego policzek, niespiesznie kolejnymi muśnięciami zbliżając się do ust. Chciał jeszcze mu zabronić, ale nie był w stanie wydusić z siebie ani słowa, ani odepchnąć tych silnych ramion. Bliźniak pocałował go delikatnie, pieszcząc jego wargi językiem, aż ten sam nie rozchylił ich w zaproszeniu. W tej chwili wiedział już, że jest przegrany. Nie było odwrotu.
Tom jednak oderwał się od niego po dłuższej chwili, widocznie zadowolony z obrotu sytuacji, on jednak wciąż patrzył na niego smutnymi oczyma. Nie powiedział jednak ani słowa, w tej sytuacji nie znajdował sensu w odzywaniu się.
- Co robiłeś od powrotu z trasy? Dzwoniłem do ciebie. Powinieneś się wytłumaczyć, dlaczego nie odbierałeś?
- Nie chciałem z tobą rozmawiać. Znowu zostawiłeś mnie samego – odpowiedział smętnie.
- Czy ty masz pięć lat, że trzeba się tobą zajmować? – zapytał, podnosząc brew ze zniesmaczoną miną.
- Masz mnie za idiotę? Wydaje ci się, że nie wiem, z kim jesteś kiedy znikasz?
- A wydaje ci się, żebym próbował albo powinien się z tym kryć? Otóż nie bardzo, Billy. Rozmawialiśmy o tym…
- Rozmawialiśmy o pozostawieniu tego w sekrecie, nie o tym, że będziesz bawił się moim kosztem i odchodził z dziewczynami. Nie możesz…
- Dość tego. Zjedzmy coś. Zrobię kolację, co ty na to? – zapytał, zupełnie ignorując to, co próbował powiedzieć mu brat.
Bill wzruszył w końcu tylko ramionami i z głazem ciążącym mu na sercu podniósł się z kolan bliźniaka. Przysiadł na skraju swojego łóżka, ale poderwał się stamtąd gdy tylko Tom wstał z fotela. Zbyt wiele razy złapał go w tamtym miejscu. Za dobrze wiedział, jak to się kończyło i na samą myśl robiło mu się gorąco. Jego serce przyspieszało bieg, gdy tylko czuł na sobie jego głodne spojrzenie. Irytowało go to. Doskonale znał scenariusz. Spędzą miły wieczór, a Tom będzie wykorzystywał każdą okazję, żeby go dotknąć. Oczywiście dopilnuje, aby było ich jak najwięcej. Pewnie wypiją coś, a potem usną wtuleni w siebie, jakby nigdy nic. Bill za każdym razem z rozdrażnieniem obserwował, jak brat beztrosko nim manipuluje, tworzy pozory cudownej atmosfery i poczucia bezpieczeństwa, a potem bez krzty wstydu zaciąga go do łóżka. Jeszcze nigdy dotąd nie udało mu się przerwać tego błędnego kręgu, chociaż po każdym zniknięciu bliźniaka obiecywał to sobie setki razy. Tego wieczoru znowu czuł się przegrany, uległ mu już przy pierwszym podejściu. Chciało mu się płakać.
Tom minął go bez słowa, nie czyniąc nawet po drodze żadnych aluzji. Czuł się pewny. Wiedział, że Bill nie potrafi mu odmówić. Zupełnie jak on nie potrafił się powstrzymać. Zawsze lubił sięgać po zakazane owoce, ale ten był szczytem wszystkiego, czego mógłby oczekiwać. Był jego bratem bliźniakiem. Był piękny, a Tom był dla niego narkotykiem… który często pozostawiał go na głodzie.
Zaciskając zęby, powtarzał sobie, że musi coś z tym zrobić. Nie bardzo jednak wiedział, jak ma odsunąć od siebie brata, skoro przede wszystkim chciał tylko zatrzymać go na stałe. Czy był sposób?
Tom sprawiał, że czuł się jak księżniczka, pępek świata. W trymiga zapominał o gniewie, śmiał się i wygłupiał z nim. Całował go. Wtulał się w ciepłe ramiona.
Świadomość irracjonalności ich zachowania dotarła do niego ponownie, gdy bliźniak zniknął za drzwiami łazienki. Rozległ się szum wody, a śmiech spływał z twarzy młodszego Kaulitza. Patrzył na brata, gdy ten wrócił do niego w samych bokserkach. Starając się uniknąć jego wzroku, Bill smyknął, żeby samemu wziąć prysznic. Wyjątkowo to wszystko nie podobało mu się bardziej niż zwykle. Zwlekał z wyjściem spod strumieni ciepłej wody, choć opuszki jego palców zaczynały przypominać rozmiękłe rodzynki. W końcu usłyszał pukanie do drzwi łazienki. Odwrócił się akurat w momencie, gdy jego bliźniak pojawił się po drugiej stronie zaparowanych drzwiczek kabiny. Policzki zalały mu rumieńce, gdy skroplona para stróżkami odkrywała na mokrej szybie jego nagość. Tom pożerał go wzrokiem zupełnie się z tym nie kryjąc, choć nie minął jeden wieczór.
- Wyjdź, jeszcze nie skończyłem.
- Widzę – odparł wyzywająco, a na jego ustał wpłynął szelmowski uśmiech.
Serce stanęło mu w miejscu, gdy sięgał do uchwytu drzwiczek. Owszem, spodziewał się, że jak zwykle mu ulegnie, ale jeszcze nie teraz, gdy był tak wzburzony i rozdarty. Gdyby teraz wyciągnął po niego ręce i wziął wszystko, na co miałby ochotę, Bill był pewien, że nie zostałoby mu już nic. Rozsypałby się, zanim Tom zdążyłby ponownie odejść. On jednak nachylił się, żeby musnąć delikatnie jego mokre, lekko rozchylone wargi, uśmiechnął się niespodziewanie ciepło i odsunął od niego.
- Kładę się już. Dobranoc.
Po tych słowach zamknął kabinę i wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Bill drżał jeszcze przez chwilę, nim temperatura w kabinie pozbyła się jego gęsiej skórki, a woda zgasiła piekący ślad na jego wargach. Rozpłakał się i zaraz potem ugryzł ze złością w prawie przedramię. Wrzasnąłby, ale Tom zaraz by do niego przybiegł. To samo przy jakimś uderzeniu i innych podejrzanych hałasach. W żadnym wypadku nie chciał dawać mu satysfakcji ze swojej frustracji.
Kiedy jego furia osłabła, nagle opadł z sił i poczuł ból w ręce, na której wyraźnie odznaczało się jego uzębienie. Zaklął pod nosem, opłukał ramię i wyszedł spod prysznica.
Ogarnięcie się zajęło mu kilkanaście minut. Stojąc w drzwiach swojej sypialni, nie miał pewności, czy jego brat śpi. Przez dłuższą chwilę pozwalał, żeby widok jego odkrytych pleców poruszających się przy każdym oddechu wzbudzał w nim jednocześnie czułość i złość. Wreszcie skumulował jej w sobie tyle, że porwał jedną z wolnych poduszek i uciekł do salonu. Wygrzebał z szafki koc i rozłożył sobie sofę. Dopiero tam położył się spać. Czuł się zmęczony, ale myśl, że pierwszy raz po powrocie bliźniaka nie śpią razem, nie dawała mu odpłynąć jeszcze przez godzinę, kiedy to przewracał się z boku na bok.
Obudził go zapach kawy, wyjątkowo nie czuł się połamany, a poza tym było mu przyjemnie ciepło. Dopiero po dłuższym czasie jednak zaczęły docierać do niego fakty. Miał na sobie drugi koc i ktoś ewidentnie podkręcił ogrzewanie w mieszkaniu. Otworzył powoli oczy i zobaczył stolik do kawy przysunięty do rozłożonej sofy. Na nim stała filiżanka kawy, a także talerzyk z tostami lekko posmarowanymi masłem. Obok leżały plasterki sera żółtego i pomidorów. Widząc to westchnął tylko i rozejrzał się za autorem tego śniadania.
Otóż Tom siedział w fotelu czytając książkę i choć niewątpliwie usłyszał, że chłopak się obudził, nie ruszył się, ba, nawet nie drgnął. Nieco tknęło to Billa, który w końcu zdecydował się nie odzywać. Nie dlatego, że nie miał nic do powiedzenia. Kiedy tak mu się przyglądał, widział w nim dawnego Toma. Owszem, zawsze był nieco zaborczy, a i jego życie towarzyskie było dla bliźniaka nie do końca zrozumiałe, jednak przed tym wszystkim inaczej go traktował. Zawsze dobrze się dogadywali jako bracia. Później Bill poznał go z perspektywy osoby od niego zależnej, aż doszedł do wniosku, że jego bliźniak jest dupkiem. Gdyby pozostali tylko braćmi, wciąż byłby zaślepiony wspomnieniami. Coraz częściej żałował, że któregoś dnia powiedział mu o swoich uczuciach. Od początku był zaskoczony, jak szybko Tom przywykł do myślenia i traktowania go inaczej niż najbliższą rodzinę. Czasami myślał, że robi to wszystko specjalnie, żeby go ukarać, że miał czelność spojrzeć na niego jak na obiekt westchnień. Wtedy jednak wszystko co nazywał przejawami uczuć bliźniaka do jego osoby, okazałoby się co najwyżej litością nad ofiarą losu, którą odgrywał. Tak więc nie mówiąc nic, wstał i udał się do sypialni po ubrania.
Tym razem nie zwlekał tak długo z wyjściem spod prysznica. Z jakiegoś powodu powrót Toma potoczył się po raz pierwszy inaczej niż zwykle. Z jakiegoś powodu powtarzał sobie właśnie, że musi koniecznie coś z nim zrobić, chociaż innym razem nie odstępował go już na krok, naiwnie wierząc, że więcej nie odejdzie. Po wyjściu z łazienki zastał bliźniaka tak, jak widział go po raz ostatni. W głowie miał mnóstwo złośliwości. Doskonale wiedział, że Tom chce, aby poczuł się ignorowany – jak sądził: za samotną noc i nie ruszenie śniadania. Wtedy jak na złość wtrącił się jego żołądek.
- Zjedz coś, nie będę cię zbierał z podłogi – oznajmił z jawną złością starszy z braci.
- Jesteś zły? – Bill zadał to pytanie zanim, zdążył pomyśleć.
- Tak, Billy, miło, że zauważyłeś. Tylko nie jęcz następnym razem, że długo mnie nie było, skoro nie chcesz ze mną spędzać czasu.
- Kpisz sobie ze mnie! – wykrzyknął. – Nie chcę tylko, żebyś mnie wykorzystywał!
- Może ci przypomnieć, kto pierwszy wykorzystał okazję, gdy byłem zalany w trupa…?
Tak kończyły się ich dyskusje, ile razy Tom był już zmęczony pretensjami brata. On sam odwracał wzrok i zaciskał usta w cienką linię. Nigdy dotąd nie pragnął tak bardzo tego zakończyć. Nawet jeśli to oznaczało powrót do czysto braterskich relacji, które i tak nie miały szans nigdy wrócić do normalności.
- Powiem inaczej. Mam kogoś – wyrzucił z siebie Bill, gdy tylko przyszło mu to do głowy. Gdyby zwlekał, mógłby nigdy nie odważyć się spróbować.
Złośliwy uśmiech natychmiast zniknął z twarzy jego brata.
- O czym ty mówisz? To niemożliwe.
- A jednak. Dlatego koniec z tym. Nie możesz więcej przychodzić i wyciągać po mnie rąk – oznajmił najpewniej jak potrafił.
- Niby dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wczoraj? Ten ktoś przypadkiem nie byłby niezadowolony po tym, co wczoraj robiliśmy?
Bill nienawidził go okłamywać. Nigdy niczego łatwo nie przyjmował do wiadomości.
- Wczoraj… nie potrafiłem ci o tym powiedzieć, ale to dlatego przyszedłem spać do salonu. Zrozum, że to koniec.
Tom wpatrywał się w niego praktycznie się nie ruszając. Trudno było wyczytać z jego twarzy coś konkretnego, dlatego bliźniak nie miał pojęcia, czy rzeczywiście mu uwierzył. Pewien był tylko tego, że jest na niego niemożliwie wściekły. W tamtej chwili Bill pojął, że popełnił błąd. Mimowolnie zrobił krok do tyłu, czego jego brat nie raczył przeoczyć.
- Kto to? – wywarczał pytanie, odkładając książkę na bok.
- Nie muszę ci ni…
- Chłopak czy dziewczyna?
- Dowiesz się swojego czasu.
- Bill! – ryknął jego brat, porywając się z fotela.
Chłopak zastygł w bezruchu. W tamtej chwili nieco zaczął się bać. Nie wyobrażał sobie jednak wycofać z tego, co powiedział.
- Chłopak – szepnął w końcu, nie patrząc na niego. – Czy teraz wszystko jest między nami jasne?
- Zadzwoń do niego.
- Po co?
- Chcę go poznać. Ja przedstawiam ci swoje dziewczyny, tylko ja z ich powodu nie każę ci znikać – warknął.
- Co nie znaczy, że ja chciałem którąkolwiek z nich poznawać. Nigdzie nie dzwonię – powiedział, jednak niewiele było w tym przekonania.
Drgnął nerwowo, gdy bliźniak ruszył w jego kierunku. Tom złapał go za koszulkę i przyciągnął bliźniaka do siebie ze złością. Chyba jeszcze nigdy nie widział go tak wytrąconego z równowagi.
- Nie, mój drogi – wysyczał mu przez zęby tuż przed nosem. – Nie będziesz sobie ze mną tak pogrywał. Niech ten gnój się tu pojawi, jeśli nie chce, żebym wziął sobie, co moje – oznajmił, patrząc na brata takim wzrokiem, że nie miał wątpliwości: był zupełnie poważny.
- U-uspokój się, ok.? – wydukał przerażony, wyciągając przed siebie ręce, jednak on odtrącił je jedną ręką.
- Zamknij się wreszcie i dzwoń! – warknął, odpychając go niedelikatnie.
Bill stracił równowagę, dopiero po upadku zdając sobie sprawę, że został tylko pchnięty na sofę. Spojrzał na niego zdezorientowany, wykopując się z koców. Żałował swojego nieprzemyślanego kłamstwa, nie mając pojęcia, co teraz zrobić, skoro żadnego chłopaka nie było. A im dłużej nie ruszał się z miejsca, tym częściej dostrzegał, jak jego bliźniak zaciska dłonie w pięści. W tamtej chwili za bardzo bał się powiedzieć mu prawdę, żeby chociaż wziąć to pod uwagę.
- Na co czekasz? Mam ci przynieść telefon?
- Nie. Idę – mruknął cicho i ruszył do swojej sypialni. Drżącymi rękoma wyciągnął telefon z kieszeni spodni, które dzień wcześniej miał na sobie i zaczął grzebać w kontaktach z myślą, że jakiś czas temu poznał chłopaka, który mógłby go uratować. Był znajomym Andreasa, ale chociaż zapisał sobie jego numer, dotąd nie planował nigdy do niego dzwonić. Spodziewał się więc, że nie będzie problemu, jeśli jednorazowo go wykorzysta.
Wziął głęboki oddech i wcisnął zieloną słuchawkę. Musiał załatwić to szybko. Chłopak odebrał po trzecim sygnale.
- Halo?
- Cześć, tu Bill Kaulitz. Słuchaj, potrzebuję szybko pomocy. Muszę przedstawić bratu chłopaka, którego nie mam – wyjaśnił pokrótce przyciszonym głosem.
- Hm, ciekawy sposób na powiedzenie, że mnie polubiłeś…
- Dave, mówię poważnie. Przyjedziesz do mnie? Wyślę ci adres – mówiąc to, oglądał się za siebie, czy Tom aby nie słucha pod drzwiami. Serce tłukło mu się jak głupie. – Odwdzięczę się, przysięgam.
- Ok, ślij – rzucił takim tonem, że Billa przeszły dreszcze. – A szczegóły?
- Będziemy improwizować. Do zobaczenia.
Rozłączył się zaraz potem, na szybko wysłał mu swój adres i usunął wiadomość na wszelki wypadek. Zanim jeszcze opuścił swoją sypialnię, zaczął się zastanawiać jak do tego doszło. Czy naprawdę tak skończą? Nie wyobrażał sobie jeszcze kiedykolwiek spojrzeć mu w oczy z czystym sumieniem. Miał złe przeczucia. Bardzo złe przeczucia.
- I? – odezwał się Tom, gdy tylko wrócił do salonu.
- Już tu jedzie.
- Cudownie. Znam go?
- Nie? Nie wiem. Nazywa się Dave Barrson. Andy mi go kiedyś przedstawił – powiedział z nie pocieszającą specjalnie myślą, że chociaż to była prawda.
- Zakochałeś się nagle. – Bardziej stwierdził, niż zapytał. – Ciekaw jestem jak ten pajac skradł ci serce, co?
Ze słów Toma płynęło tyle jadu, że jego brat ledwie mógł się skupić na bezsensownym okłamywaniu jego i samego siebie. Wiedział, że będzie usychał bez jego powrotów, ale z drugiej strony doskonale zdawał sobie sprawę, że to zaszło za daleko. Odwrócił więc wzrok i utkwił go w swoich dłoniach.
- Na początek nie zamierza zdradzać mnie na każdym kroku.
- Świetnie. Myślisz, że powinniśmy się zaprzyjaźnić? – rzucił kąśliwie.
Nie odpowiedział na tę zaczepkę, ale zaczęło go zastanawiać, co Tom zrobi, gdy Dave już się zjawi. Co jeśli nie chodziło mu tylko o sprawdzenie jego oczywistego blefu? W tej chwili i tak nie mógłby już nic zrobić. Nie zamierzał przyznać się do kłamstwa. Bliźniak już nigdy nie przestałby sobie z nim pogrywać.
Wreszcie rozległo się pukanie do drzwi, a Bill z mocno bijącym sercem ruszył w tamtą stronę. Przez chwilę chciał prosić Toma, aby nie robił nic głupiego, ale obawiał się, że tylko go tym sprowokuje. Za nic jednak nie spodziewał się, że gdy tylko otworzy drzwi, Dave rzuci się na niego z namiętnym pocałunkiem, bez cienia zażenowania wsuwając mu język między wargi. Kaulitz o mało się nie wzdrygnął, ale wiedział, że nie może tego zrobić na oczach brata.
 W końcu chłopak oderwał się od niego, niby dopiero teraz dostrzegając rozjuszonego Toma.
- Och, mówiłem, żebyś tak nie robił… - mruknął Bill, odsuwając się z policzkami zalanymi rumieńcem.
- Stęskniłem się – odparł, zerkając znacząco na jego bliźniaka.
- No tak. Więc jak mówiłem, to jest właśnie mój bliźniak, który koniecznie chciał cię poznać.
- Nie mówiłeś wcześniej, że jest nadopiekuńczy – rzucił żartobliwie, podchodząc do drugiego z braci z wyciągniętą ręką. – Jestem Dave. Miło cię poznać.
- Tom – odparł chłopak, ociągając się jednak chwilę z uściskiem dłoni.
Kilka kolejnych chwil poświęcił przyglądaniu się człowiekowi, który miał czelność wyciągnąć ręce po jego brata. Dotąd nie sądził, żeby coś takiego był możliwe, skoro Bill był w niego taki zapatrzony.
Dave był szatynem o wyrazistych rysach twarzy i ogromnej pewności siebie, błyszczącej w niebieskich oczach. Wyglądało na to, że jest starszy i chociaż dobrze zbudowany, był nieco niższy od Kaulitza. Tom od razu go nie polubił i zastanawiał się, czy to tylko dlatego, że jakimś cudem był chłopakiem Billa. Posłał temu ostatniemu zdecydowanie niezadowolone spojrzenie i ruszył w stronę kuchni.
- Tom…? – odezwał się jego bliźniak, zatrzymując go tym wpół drogi.
- Zrobię obiad, to pogadamy. Zostawię was samych, skoro tak się za sobą stęskniliście. Tylko potem nie bździjcie się na moich oczach – rzucił lodowato, po czym poszedł dalej.
- Co to było? – zapytał gość, na co Bill ledwo powstrzymał się od niechętnego spojrzenia.
- To zbyt skomplikowane, żeby po prostu to wytłumaczyć – odparł Bill, biorąc głęboki oddech, żeby pozbyć się ciężaru z piersi, ale niewiele to pomogło.
Z niezadowoleniem zauważył, że Dave się do niego zbliża i z jakiegoś powodu bardzo nie spodobało mu się jego zachowanie. Zaczynał zastanawiać się, ile tak naprawdę o nim wie. Co jeśli narobi mu problemów? Jost by go zabił.
- Hm, tajemnice już na początku naszego związku?
- Cicho! – syknął na niego, cofając się o krok.
Chłopak jednak i tak zdążył złapać go w pasie i przyciągnąć. Zaskoczony Bill próbował zaciśniętymi pięściami odepchnąć się od niego, ale nie miał dość sił. Nie mógł też za bardzo się szamotać, bo Tom mógłby to usłyszeć i zajrzeć do salonu.
- Nie wydurniaj się, Dave, bez przesady…
- Wczuwam się w rolę, poza tym wiem, czego chcę w zamian i uznałem, że w takim razie naprawdę będziesz moim chłopakiem.
- Nie zgodziłem się na to – odpowiedział chyba zbyt szybko. – Wiesz, że ogólnie jestem osobą publiczną…
- Nie obawiaj się. Jeśli ty będziesz grzeczny, ja również nie zrobię nic nierozsądnego.
- Ale..
- Dogadaliśmy się?
- Bill? Gdzie przyprawa do sosów? – rozległo się z kuchni, a przerażony chłopak przymknął powieki.
- Szafka przy lodówce, najwyższa półka – odkrzyknął, starając się panować nad swoim głosem.
- Szybka decyzja. Tak albo wychodzę – zagroził Dave.
Nie chciał się na to godzić. Naprawdę bardzo nie chciał.
- Niech będzie, ale tylko do czasu, aż będzie po sprawie i zerwiemy – oznajmił z mocno bijącym sercem.
- Słowo się rzekło, Kochanie – rzucił, po czym pocałował go krótko w usta. 
           W ten sposób Bill wpadł z deszczu pod rynnę. 

___________________________________________
I co Wy na to? :)

P.S. Padła też niedawno w komentarzu propozycja, żebym udostępniła swoje teksty w formacie PDF. Co o tym myślicie? Czy ktoś byłby zainteresowany? :) Koniecznie dajcie znać, wtedy zastanowię się, czy by nie zrobić tego tak na porządnie :).

10 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś :) Opowiadanie zapowiada się świetnie. Dobry pomysł z umieszczeniem opowiadań w całości i pewnie wiele osób to zainteresuje. pozdrawiam Karo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten moment, gdy podczas czytania twincestu przychodzi powiadomienie z istagrama, że Bill wstawił nowe zdjęcie. :')

    Ale dobra, ja nie o tym.
    Ogólnie jestem nową czytelniczką. Znaczy, znam tego bloga od kilku miesięcy, ale było tu już cicho i nie komentowałam. Muszę odświeżyć sobie twoje prace i wyrazić opinię. c;
    Co do pierwszego rozdziału - zapowiada się świetnie. Szkoda mi tego Billa. Tom go wykorzystuje dla własnych zachcianek. :/ Choć wydaje mi się, że go kocha. No bo raczej nie reagowałby aż tak na wiadomość, że jego brat jest w związku?
    I już myślę nad zakończeniem, hah. Trzymam się myśli, że będzie szczęśliwy twincestowy koniec, bo nie lubię smutnych. Ryczę na nich strasznie (czytałam tylko drugą część SWD i miałam depresję trzy dni, to było dla mnie smutne. Koleżanka miała mnie dość). Ale jak będzie? Pojęcia nie mam. Nie wydaje mi się, aby Bill był z tym Dave'em (PRAWDA? :D). Niezły skurwiel z niego będzie, ja to czuję. Będzie ostra akcja.
    Jeśli chodzi o bliźniaków, to póki co jest nieco toksycznie, ale sądzę, że Tomasz się w porę ogarnie

    Ściskam,
    An

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie opisujesz emocje...... Opowiadanie mnie zaciekawiło i nie mogę się doczekać następnego rozdziału tym bardziej że ubóstwiam Bill'a i chętnie przeczytam o jego dalszych zmaganiach...

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku! Jak super zaczyna się to opowiadanie! Czekam na więcej! Tom tutaj jest taki niegrzeczny! Lubie takich, czekam na kolejny rozdział pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że wróciłaś <3
    I już nie lubię Toma, jest okropny :P
    W każdym razie ciekawie się zaczyna. Będę tu zaglądać :)

    Pozdrawiam,
    Aylieen

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czekałam! Nawet nie wiesz z jak szerokim uśmiechem siedzę, kiedy zobaczyłam, że dodałaś coś nowego <3
    Siadam do czytania i znając już trochę Twoje opowiadania... Już czekam na następny rozdział! :D
    ~Lisa

    OdpowiedzUsuń
  7. Czokuś nadal w formie!
    Nie lubię Toma w tum opowiadaniu. Ale już polubiłam Dave'a xD Szybki jest xD I pewny siebie. I pewnie jednak niegrzeczny i narobi bliźniakom problemów xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeeej wróciłaś! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, wróciła moja kochana Czoko! Odwiedzałam sobie właśnie wszystkie blogi, jakie czytałam i tu taka niespodzianka! Lecę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie po jakiś sześciu latach wracam do mojej chorej fascynacji bliźniakami i czytam od kilku dni (albo już tygodni? czas mi ucieka!) twoje stare opowiadania :D I cholera, wciąż wywołują u mnie tak samo silne emocje jak wtedy kiedy czytałam je jako małolata! O MKARZu nie wspomnę, te kilka nieprzespanych nocy było warte poznania tej genialnej historii. Moje serduszko jest szczęśliwe, że znowu tu jesteś :) <3 (PDFy to bardzo dobry pomysł!)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, nawet nie wiesz jak się cieszę! Opowiadanie zapowiada się fenomenalnie. W sumie od razu polubiłam Dave'a. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, aż mam dreszcze ( oczywiście te pozytywne) ♥

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do podzielenia się wrażeniami! :)
Każdą Waszą opinię możecie uznać za ciasteczko pochłaniane przez moją wenę! ^^