piątek, 23 września 2016

Ten drugi [4]

Witam, moi Drodzy :)
Trochę tu pusto bez Was ;>. Notka miała być w piątek, ale ciutkę nie ogarnęłam się z tym. Ciężki dzień, fatalny nastrój. Raczej nie będę Wam zawracać głowy, więc... życzę jeszcze tylko smacznego  :).

Wasza Czekoladka ;).


4.
Ta noc nie chciała się skończyć tak samo jak przesłuchania, zdejmowanie śladów, obdukcja, propozycje rozmowy z psychologiem, tłumaczenie, że nie trzeba nikogo do nich wzywać. Policji nie podobało się, że od Toma czuć alkohol, szczególnie po napadzie na Dave’a, ale Bill drżąc wciąż na całym ciele zapewnił ich, że to w porządku. I tak miał już zupełnie dość i bez komentarza sąsiada, że „już to dzisiaj słyszał”. Kiedy jednak wcześnie nad ranem wszyscy wreszcie zostawili ich samych, nie miał odwagi spojrzeć na bliźniaka, który milczał zawzięcie, siedząc na kanapie w salonie. Nie był do końca świadom ilości alkoholu, jaką tego wieczoru wlał w siebie Tom. Chłopak był wściekły i wciąż starał się opanować chęć zniszczenia czegoś lub wyrządzenia komuś krzywdy szczególnie, że dał im zabrać Dave’a tylko dzięki świadomości kary, jaka go czekała za – jak sądził dotąd – pobicie jego brata.
- Przepraszam – odezwał się wreszcie cicho Bill.
- Mówiłem ci, że nie podoba mi się ten typ – syknął, nie mogąc ze złości wykrzesać z siebie współczucia, które czuł dla bliźniaka. – Co tu się stało?
- Zapomniałem zamknąć za tobą drzwi. Wszedł, a ja… próbowałem mu naściemniać, ale się zorientował i… wściekł się… - wydusił z siebie chłopak.
- Tej części się domyśliłem, Bill. Wciskasz mi jakieś kity od kiedy się pojawił. Nie wierzyłem ci ani trochę – oznajmił sfrustrowany. – Może powinienem zacząć od stłuczenia Andreasa za przedstawianie ci takich ludzi?
- To nie jego wina, koleś praktycznie się wprosił. To ja zrobiłem głupotę. Nie przyszło mi do głowy… - urwał, nie potrafiąc tak naprawdę o tym mówić.
A już na pewno nie chciał o tym rozmawiać z Tomem. Specjalnie składał zeznania na osobności, mając nadzieję, że nie dotrze do niego, jak Dave go potraktował. Jak zrobił z niego zwykłą szmatę.
- Pojedziemy do mnie. Nie powinieneś tu zostawać – powiedział w końcu cicho Tom, wpatrując się w siniec, wysuwający się przy każdym ruchu chłopaka spod rękawa.
Bill powiódł spojrzeniem za jego wzrokiem i krzywiąc się naciągnął mocniej materiał. Sam nie mógł uwierzyć, że przez kilka pierwszych sekund szukał podstępu w słowach bliźniaka. Potem rozejrzał się po salonie i westchnął ciężko. Było mu wszystko jedno, gdzie zostanie na noc, nie chciał być sam. Inaczej – poszedłby wszędzie, gdzie poniesie jego bliźniaka, o ile wystarczy mu sił. Nie chciał dłużej drążyć tematu, żeby przypadkiem brat nie wyciągnął od niego zbyt dużo. Bez dyskusji spakował tylko kilka najważniejszych rzeczy i zeszli razem do zamówionej taksówki.
Po drodze do apartamentu Toma zadzwonił Jost. Jakiś usłużny anonim zapewne z policji zdecydował się jednak poinformować go o wydarzeniach tej nocy. Koniecznie chciał rozmawiać z Billem, ale dowiedział się tylko, że jest w jednym kawałku i nie zamierza z nikim już tego dnia rozmawiać. Cała sprawa miała zostać ukryta przed mediami. Podczas tej właśnie rozmowy starszy z bliźniaków dowiedział się również tego, co ten drugi próbował przed nim ukryć. Zmroziło go zupełnie, pożegnał się niemiło z Jostem i siedział drętwo do końca drogi, czując jak wielki głaz osiada mu na dnie żołądka. Nie miał wątpliwości, że zatajono to przed nim specjalnie i znowu zaciskał z wściekłości pięści z myślą, że trzeba było jednak chrzanić policję i po prostu go zabić.
Wytrzymał do czasu powrotu do domu, gdzie zatrzasnął za sobą głośno drzwi i zamknął je na zamek. Billowi mimowolnie zrobiło się zimno, gdy spojrzał mu w twarz.
- Rozbieraj się.
- C-co…? Tom, to nie pora na żarty.
- Nie żartuję. Zrzucaj z siebie wszystko. Natychmiast.
Chłopakowi w oczach stanęły łzy. Nie mógł pogodzić się z myślą, że brat robi mu to po wszystkim, co przeszedł. Pokręcił przecząco głową, cofając się o kilka kroków.
- Tom, proszę. Nie chcę. Nie dotykaj mnie – pisnął niemal, gdy ten ruszył w jego kierunku.
Złapał go za ramię, ściągnął z niego skórzaną kurtkę i golf, i aż zrobiło mu się słabo. Krwiaki rozkwitały okropnie na jasnej skórze chłopaka, zajmując przynajmniej 30% jej powierzchni do pasa.
- Spodnie – syknął, ale chłopak wyrwał się.
Nie miał serca go szarpać, więc złapał go za szlufkę, przyciągnął z powrotem. Odepchnął jego ręce, którymi próbował się opierać. Po chwili spodnie razem z bielizną opadły chłopakowi do kostek, a on stał tam z zamkniętymi oczyma, jakby właśnie dostał w twarz, czekając już na najgorsze. Z Tomem miał równie szanse co i z Davem. Dopiero po długiej chwili, podczas której nic się nie wydarzyło, podniósł powieki i dojrzał łzy w oczach bliźniaka.
- Czy ja kiedykolwiek wyrządziłem ci naprawdę krzywdę? – zapytał w końcu, gdy ich spojrzenia się spotkały. – Do tego stopnia, że wolałeś dać się obmacywać… pobić i zgwałcić jakiemuś psychopacie, zamiast poprosić mnie o pomoc, gdy twój plan oszukania mnie wziął w łeb? Naprawdę jestem tak bardzo niegodzien twojego zaufania? – pytał, a Bill przykucnąwszy między swoimi porozwalanymi ubraniami, ukrył twarz w dłoniach.
- Jestem głupi. Myślałem, że jakoś się go pozbędę. Nie… Nie miałem pojęcia, że dojdzie do czegoś takiego… - wydusił z siebie, w nerwach zaczynając wciągać na siebie ciuchy. Nie chciał być nagi ani chwili dłużej. Nie chciał widzieć ani pokazywać swojego ciała. – Kto ci powiedział?!
- Jost.
- Jak…?
- On ma swoje wtyki gdzie trzeba – mruknął, chwytając brata za ramię i przyciągnął go do siebie ostrożnie, gdy naciągał na siebie golf. – Przepraszam, Bill. Nie doszłoby do tego, gdybym nie był takim egoistą.
- I powinienem uwierzyć, że teraz na to wpadłeś?
- Poczułem na własnej skórze, jak to jest, gdy ktoś położy na tobie swoje łapska. Dużo myślałem, gdy dawałeś zeznania. Zamieszkamy razem. Nie będzie podwójnego życia, znaczy… No będzie, ale bez dwóch frontów. Tego chciałeś, prawda?
- Wiem, że Dave mocno uderzył mnie w głowę i upadłem, ale dotąd byłem przekonany, że już się ocknąłem.
- Przez chwilę uwierzyłem, że chcesz jego, a nie mnie. To było straszne i nie chcę, żeby się powtórzyło. Już rozumiem. Przeprosiłem.
Patrzył na niego z niedowierzaniem. Czy naprawdę mógłby się tak dla niego zmienić? Bliźniak obawiał się nieco uwierzyć mu, że ot tak nagle zostawi swoje przyzwyczajenia.
- Chcę iść spać. Spędziliśmy dziś miły dzień, ale potem zgwałcono mnie i przebrnąłem przez powtarzanie milion razy tych samych okropieństw policji, musiałem dać zdjąć z siebie wszelkie ślady tego psychopaty, na koniec ty robisz mi awanturę i namawiasz do uwierzenia, że nagle ci się odmieniło. Pierdolę to dzisiaj, Tom. Zapytaj mnie za tydzień, dwa, jak dojdę do siebie, a ten skurwiel będzie miał na karku pewny wyrok. Myślę, że zapłaciłem dość za swoją głupotę. Dobranoc. Nie budź mnie, póki sam nie wstanę – poprosił jeszcze i pomaszerował ze swoim plecakiem do sypialni.
Nie chciał rozmawiać. Chciał spać, ale nie sam. Nie dałby rady zasnąć, bojąc się każdego cienia. Przebrał się i ukrył szybko pod pościelą. Oddałby wszystko, żeby tylko ostatni dzień mógł okazać się tylko złym koszmarem, nawet gdyby wyznanie Toma również miało okazać się jedynie wyśnionym. Jako rekompensata za wcześniejsze równie okropnie realne sceny z najgorszego horroru. Bliźniak położył się wkrótce obok niego i ostrożnie objął go, niepewny jak chłopak zareaguje na tę bliskość. Bill mógł w końcu poczuć się bezpiecznie i spróbować zasnąć. Nie było to łatwe i nie udało mu się też zbyt prędko, ale gdy wreszcie pozbył się sprzed oczy widoku wściekłego Dave’a, krok po kroku zaczął odpływać, uspokojony miarowym oddechem brata.
Noc kończyła się już, gdy usypiał, więc przespał większą część dnia, zgodnie z życzeniem nie budzony przez nikogo. Tom widział i słyszał, że chłopaka męczą koszmary, ale odpoczynek był mu potrzebny, poza tym miał nadzieję, że większości z tego nie będzie pamiętał.
Bill po otworzeniu oczu czuł się jednak jeszcze bardziej zmęczony niż przed położeniem się spać. Wszystkie sińce rozlazły się po jego skórze i bolały, jakby przy każdym dostawał razy. Na dodatek szybko zorientował się, że jest w łóżku bliźniaka, a więc wszystko wydarzyło się naprawdę. Wokół było bardzo cicho, a on pierwszy raz w życiu tak bardzo bał się być sam.
- Tom? – zapytał ostrożnie.
Po kilku chwilach w drzwiach pojawił się jego bliźniak.
- Obudziłeś się. Pewnie jesteś głodny.
- A ty zmieniłeś się w pomoc domową? – zapytał, dziwiąc się, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Nie panowałem wczoraj nad tym co mówię, przepraszam.
- Nie dziwię się, że czułeś potrzebę posłanie kogoś do diabła. Zasłużyłem sobie.
Tym razem smutny uśmiech był wszystkim, na co było go stać w odpowiedzi. Odwrócił na chwilę nerwowo wzrok na swoje ręce, ale na widok sinych nadgarstków musiał ponownie zmierzyć się z poczuciem poniżenia.
- Przestań, ej. Nie myśl o tym. Dobrze się czujesz?
Już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, że tak, ale niemal natychmiast łzy stanęły mu w oczach i zaklął jedynie szpetnie ze złości na swoją słabość. Jeszcze nie tak dawno temu byłby szczęśliwy znajdując się w tym miejscu z opiekuńczym bliźniakiem. Wtedy czuł jakby wcale tego nie pragnął.
- Rozumiem, złe pytanie. Więc wróćmy do kwestii jedzenia. Co ci przygotować?
- Chyba jeszcze trochę się zdrzemnę – mruknął w odpowiedzi, odwracając się do niego plecami.
- No… W porządku. Obudzę cię na obiad w takim razie – dodał jeszcze i w następnej chwili już go nie było.
W przeciągu kolejnych dni bliźniacy mieli kilku gości, w tym Josta oraz Andreasa, który dowiedział się o wszystkim właśnie od ich managera – ten z kolei sądził, że dowie się czegoś od niego. W rezultacie żaden z nich nie zobaczył Billa na oczy. Chłopak nie ruszał się z łóżka, dopuszczając do siebie jedynie brata, ale z nim też unikał rozmów. Starał się nie rozpamiętywać, ale izolowanie się od świata zupełnie mu w tym nie pomagało. Miał za to jeden poważny problem – brzydził się sobą i żadne słowa nie były w stanie wyjaśnić mu, ze jest tym samym człowiekiem, co jeszcze dzień przed nieszczęściem, do którego doszło.
- Może zjemy dzisiaj w kuchni? – zasugerował Tom, zanim kolejny raz podstawił mu talerz pod nos.
- Nie mam ochoty. Boli mnie głowa.
- Tabletkę?
- Obejdzie się bez.
- Bill, do cholery, mam cię powoli dość! – krzyknął nagle sprawiając, że przestraszony chłopak aż podskoczył na swoim miejscu.
- Przepraszam. Nie musisz tak wokół mnie biegać. Jeśli zgłodnieję, w końcu coś zaciągnie mnie do kuchni – odparł beznamiętnym tonem.
- Jost ostrzegał mnie, że możesz zrobić się nieznośny, ale… - urwał w końcu z westchnieniem.
- Może rzucić dla mnie dziewczynę też on ci kazał?
- Przestań!
- Wybacz, ale wkurwia mnie, że wydaje mu się, że wszystko wie, tylko że to nie jemu przeorali dupsko jak jakieś pole uprawne! – wykrzyczał wreszcie. – Więc przestań mi opowiadać, co znowu wymyślił. Miałbym to w dupie, ale tak się składa, że od jakiegoś czasu wolałbym nigdy nic tam nie mieć!
- Zrobiłeś się gorszy ode mnie, przysięgam. Czego właściwie ty chcesz?
- Świętego spokoju. I zapomnieć. Najlepiej jakby to nigdy się nie wydarzyło.
- Może tak dla odmiany pomyśl, że czeka na ciebie zespół, przyjaciele i rodzina, i weź pod uwagę, że chcemy ci pomóc? Nie możesz tak tkwić w ł…łóżku do końca życia, weź się w garść.
- Powiem inaczej. Przemyślę twoją sugestię, gdy przestanie boleć mnie ciało przy każdym ruchu.
- Czyli jak przestanie cię boleć, wszystko wróci do normy? – zapytał, unosząc wyżej brew, ale Bill tylko wzruszył ramionami. – Więc jak? To koniec wszystkiego?
- Nie wiem! Możesz zostawić mnie w spokoju?
- Jak sobie życzysz… - mruknął w odpowiedzi Tom, po czym opuścił sypialnię.


Mówili mu, że będzie trudno, że może być problem z dogadaniem się z nim, że powinien skorzystać z pomocy psychologa, ale to wszystko było łatwiej powiedzieć niż znieść. Nie mówiąc już o przekonaniu go do czegokolwiek. Tom próbował być miły i grzeczny, ale chwilami bliźniak sprawiał, że raczej miał ochotę go zdrowo trzepnąć. Nie do końca potrafił pojąć, dlaczego tak ciężko mu zrozumieć, że już po wszystkim, że Tom naprawdę postanowił wiernie przy nim tkwić i to wcale nie tylko do czasu, aż dojdzie do siebie. Tłumaczył mu to już setki razy, a przynajmniej bardzo się starał. Nie miał do niego cierpliwości. Dlatego zawsze w końcu się poddawał i wychodził, ale wierzył jeszcze, że nadejdzie niedługo taki dzień, że normalnie porozmawiają i wreszcie będą mogli ruszyć z punktu wyjścia.
Poznał już dokładnie historię pierwszego spotkania Dave’a z Billem od Andreasa, który tłumaczył się, że znał go tylko przelotnie przed laty, a wtedy przyczepił się do nich, dopóki Kaulitz go nie spławił. Zadbał również, żeby – przynajmniej póki co – nikt więcej nie wiedział o tej katastrofie. W końcu pojawiła się również policja. Chcieli rozmawiać z poszkodowanym. Tom nie obiecywał im kokosów, ale poszedł po niego i ku swojemu zaskoczeniu  zastał go ubierającego się.
- Już idę – oznajmił, nie dając mu dojść do słowa. – Nie patrz tak. Chcę żeby ten skurwiel skisł w pierdlu.
- Jasne – mruknął tylko, przepuszczając go w drzwiach.
Chłopak posłał mu niezadowolone spojrzenie, gdy Tom poszedł za nim, ale wreszcie nie powiedział nic na ten temat. Spotkanie nie potrwało długo. Badanie laboratoryjne potwierdziło, że DNA sprawcy oraz Dave’a jest identyczne. Wprawdzie próbował się wykpić, ale teraz już przeciw jego słowom stawały twarde dowody – nie można więc mówić tu o zemście kochanka, jak przedstawił to podczas przesłuchania. Tom podrywał się z wściekłością na każde słowo Dave’a powtarzane przez policjantów. Jedno było pewne – nie wyłga się. To Billowi wystarczało. Miał nadzieję, że jego bliźniak ma dość oleju w głowie, by ignorować te brednie. Czuł się odrobinę pocieszony, chciał teraz spokojnie wrócić do łóżka i byłby to zrobił zaraz po wyjściu gości, gdyby brat nie zatrzymał go w połowie drogi. Nim się zorientował, był już w jego objęciach. Przeszedł go dreszcz i w pierwszej chwili zdenerwował się, ale potem powtórzył sobie kilka razy w myśli, że to tylko Tom i wziął głęboki oddech, zanim spojrzał mu w twarz.
- Hm. Powinienem najpierw ostrzec? – mruknął, unosząc brew.
- To nie jest zabawne.
- Nie wpuszczę cię tam z powrotem. Pora, żebyś wrócił do żywych.
- Nie chcę. Zmęczyło mnie myślenie o tym… - urwał i zacisnął wargi.
- Posiedzimy przed TV. Przyniosę coś słodkiego. Przywiążę cię do kanapy, jeśli odmówisz.
- Nie możemy w sypialni? – zapytał i aż skrzywił się na widok błysku w oku brata. – Dobra. Salon.
Pomimo cichego protestu Toma, zajął miejsce na fotelu i zgodnie z zapowiedzią spędzili czas przed telewizorem, objadając się słodkościami.
 Starszy z braci naprawdę chciał się zmienić, ale im dłużej Bill opierał się jego namowom i obietnicom tym bardziej miał dość tej sytuacji. Jedynie krzywda jaka przytrafiła się jego bliźniakowi powstrzymywała go od podejmowania głupich decyzji. Szczególnie, że jak na złość los wodził go na pokuszenie, ponieważ Ria postanowiła mu wybaczyć i nawet zadzwoniła, żeby się z nim umówić. Prawie się zgodził, gdy zaczęła mu wspominać o ewentualnym sposobie zakopania topora wojennego, ale w końcu zacisnął zęby i oznajmił jej, że niestety nie ma czasu. Zamieszkał z bratem, który obecnie choruje. Na tym się jednak nie skończyło. Kolejnego dnia tuż po sprzeczce z Billem, który pomimo poprzedniego wieczoru znowu nie chciał za nic wyjść z łóżka, Tom zabrał się na zakupy. Nie był pewien, czy to zrządzenie losu, czy ona kręciła się tam umyślnie, znając już nieco jego zwyczaje, ale wpadł na swoją nieświadomą wciąż bycia byłą dziewczynę, która na jego widok uwiesiła mu się na szyi i wykorzystując fakt, że ręce ma zajęte torbami, pocałowała go na powitanie. W pierwszej chwili nawet nie wydało mu się to dziwne, ale po chwili odsunął się zażenowany.
- O co chodzi?
- O to, że przez telefon starałem się dać ci do zrozumienia, że… no, wiesz. Jednak uznaję to między nami za skończone.
- Ale… dlaczego? Przecież to ty zachowywałeś się ostatnio jak dupek.
- Ostrzegałem, że mam zły dzień. Tak czy siak to koniec. Co ci mogę powiedzieć? Przykro mi, to nie ma przyszłości.
- Wiesz co, Kaulitz? Zachowaj te wyświechtane teksty dla kogoś innego.
Nie powiedziała nic więcej, po prostu odeszła. Tom wiedział, że to kobieta z klasą. Rozpłakałaby się, gdyby powiedziała choćby słowo więcej. Żadne z nich tego nie chciało, więc on też pozwolił jej odejść, nie próbując nic więcej wyjaśniać. Do domu jednak wrócił w jeszcze gorszym nastroju, niż gdy z niego wychodził. Ku swojemu zaskoczeniu zastał bliźniaka owiniętego kocem przed telewizorem z kubkiem w ręku.
- Zmądrzałeś?
- Chciałem napić się kawy – mruknął, odwracając wzrok od bliźniaka. Źle się czuł i miał szczerze dość samego siebie.
- Co to znaczy?
- Musisz doszukiwać się drugiego dna we wszystkim, co powiem? Jeszcze niedawno robiłeś wszystko, żeby nie rozumieć co do ciebie mówię.
- Czy ty jesteś głuchy czy głupi? Od dawna ci mówię, że staram się zmienić! – wybuchł nagle Tom, doprowadzając bliźniaka do lodowatych dreszczy. – Zrobiłem zakupy… - odezwał się znów po chwili, próbując jakoś załagodzić sytuację.
- To dobrze. Chyba się już położę…
- Bill…
- Proszę. Naprawdę chcę zostać sam.
- Świetnie. W takim razie możesz zostać w salonie. Zajmij się zakupami. Wychodzę – warknął, zostawiając torby tam, gdzie stał.

Bill patrzył tylko jak jego brat chowa z powrotem portfel i telefon do kieszeni, po czym zostawia go samego w mieszkaniu, zatrzaskując za sobą drzwi. Już wtedy spodziewał się, że odtrącił jego pomocną dłoń o jeden raz za dużo. 

3 komentarze:

  1. Hej i witam! ;)
    Kurcze, kurcze, kurcze... mam nadzieję, że Tom nie pójdzie teraz do tej Rii! (Czy tylko ja ją nienawidzę? Choćby w opku była najmilszą kobietą świata? Wrrr!)
    Musi zrozumieć, że Bill ma uraz... przecież nie będzie się tak od razu całował i obmacywał z nim! To w końcu był gwałt, a nie jakieś mało istotne coś...
    Chociaż faktem jest, że Bill może także trochę za zimno traktuje brata. Tom pewnie po prostu chce poczuć chociaż trochę więcej uczucia... a Dave powinno się zabić!
    Oj... skomplikowane to...
    Liczę jedynie, że Bill i Tom jakoś sobie to ułóżą... i dla Toma, Ria zniknie na zawsze.
    Pozdrawiam, ściskam, czrkam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie do końca nie wiem jak daleko idąca jest relacja między Tomem a Billem. Sypiają ze sobą, albo raczej sypiali, bo Bill się zbuntował, chcąc czegoś więcej. A jak to wygląda z perspektywy Toma, czy on sypiał z Billem tylko dla przyjemności czy też coś do niego czuje, ale nie potrafi tego okazać? tego nie wiem. No nic, czekam na rozwój akcji.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Bill, aż ma się go ochotę przytulić :(
    Nie podoba mi się postawa Toma, zupełnie, jakby oczekiwał od brata, że "pocierpi i mu przejdzie". Przecież skutki gwałtu często odczuwa się bardzo długo, a nawet przez całe życie. Niemniej jednak mam nadzieję, że nasz bohater z czasem poczuje się lepiej ;)

    Pozdrawiam,
    Aylieen

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do podzielenia się wrażeniami! :)
Każdą Waszą opinię możecie uznać za ciasteczko pochłaniane przez moją wenę! ^^