Trochę tu pusto bez Was ;>. Notka miała być w piątek, ale ciutkę nie ogarnęłam się z tym. Ciężki dzień, fatalny nastrój. Raczej nie będę Wam zawracać głowy, więc... życzę jeszcze tylko smacznego :).
Wasza Czekoladka ;).
4.
Ta noc nie chciała się skończyć
tak samo jak przesłuchania, zdejmowanie śladów, obdukcja, propozycje rozmowy z
psychologiem, tłumaczenie, że nie trzeba nikogo do nich wzywać. Policji nie
podobało się, że od Toma czuć alkohol, szczególnie po napadzie na Dave’a, ale
Bill drżąc wciąż na całym ciele zapewnił ich, że to w porządku. I tak miał już
zupełnie dość i bez komentarza sąsiada, że „już to dzisiaj słyszał”. Kiedy
jednak wcześnie nad ranem wszyscy wreszcie zostawili ich samych, nie miał
odwagi spojrzeć na bliźniaka, który milczał zawzięcie, siedząc na kanapie w salonie.
Nie był do końca świadom ilości alkoholu, jaką tego wieczoru wlał w siebie Tom.
Chłopak był wściekły i wciąż starał się opanować chęć zniszczenia czegoś lub
wyrządzenia komuś krzywdy szczególnie, że dał im zabrać Dave’a tylko dzięki
świadomości kary, jaka go czekała za – jak sądził dotąd – pobicie jego brata.
- Przepraszam – odezwał się
wreszcie cicho Bill.
- Mówiłem ci, że nie podoba mi
się ten typ – syknął, nie mogąc ze złości wykrzesać z siebie współczucia, które
czuł dla bliźniaka. – Co tu się stało?
- Zapomniałem zamknąć za tobą
drzwi. Wszedł, a ja… próbowałem mu naściemniać, ale się zorientował i… wściekł
się… - wydusił z siebie chłopak.
- Tej części się domyśliłem,
Bill. Wciskasz mi jakieś kity od kiedy się pojawił. Nie wierzyłem ci ani trochę
– oznajmił sfrustrowany. – Może powinienem zacząć od stłuczenia Andreasa za
przedstawianie ci takich ludzi?
- To nie jego wina, koleś
praktycznie się wprosił. To ja zrobiłem głupotę. Nie przyszło mi do głowy… -
urwał, nie potrafiąc tak naprawdę o tym mówić.
A już na pewno nie chciał o tym
rozmawiać z Tomem. Specjalnie składał zeznania na osobności, mając nadzieję, że
nie dotrze do niego, jak Dave go potraktował. Jak zrobił z niego zwykłą szmatę.
- Pojedziemy do mnie. Nie powinieneś
tu zostawać – powiedział w końcu cicho Tom, wpatrując się w siniec, wysuwający
się przy każdym ruchu chłopaka spod rękawa.
Bill powiódł spojrzeniem za jego
wzrokiem i krzywiąc się naciągnął mocniej materiał. Sam nie mógł uwierzyć, że
przez kilka pierwszych sekund szukał podstępu w słowach bliźniaka. Potem
rozejrzał się po salonie i westchnął ciężko. Było mu wszystko jedno, gdzie
zostanie na noc, nie chciał być sam. Inaczej – poszedłby wszędzie, gdzie
poniesie jego bliźniaka, o ile wystarczy mu sił. Nie chciał dłużej drążyć
tematu, żeby przypadkiem brat nie wyciągnął od niego zbyt dużo. Bez dyskusji
spakował tylko kilka najważniejszych rzeczy i zeszli razem do zamówionej
taksówki.
Po drodze do apartamentu Toma
zadzwonił Jost. Jakiś usłużny anonim zapewne z policji zdecydował się jednak
poinformować go o wydarzeniach tej nocy. Koniecznie chciał rozmawiać z Billem,
ale dowiedział się tylko, że jest w jednym kawałku i nie zamierza z nikim już
tego dnia rozmawiać. Cała sprawa miała zostać ukryta przed mediami. Podczas tej
właśnie rozmowy starszy z bliźniaków dowiedział się również tego, co ten drugi
próbował przed nim ukryć. Zmroziło go zupełnie, pożegnał się niemiło z Jostem i
siedział drętwo do końca drogi, czując jak wielki głaz osiada mu na dnie
żołądka. Nie miał wątpliwości, że zatajono to przed nim specjalnie i znowu
zaciskał z wściekłości pięści z myślą, że trzeba było jednak chrzanić policję i
po prostu go zabić.
Wytrzymał do czasu powrotu do
domu, gdzie zatrzasnął za sobą głośno drzwi i zamknął je na zamek. Billowi
mimowolnie zrobiło się zimno, gdy spojrzał mu w twarz.
- Rozbieraj się.
- C-co…? Tom, to nie pora na
żarty.
- Nie żartuję. Zrzucaj z siebie
wszystko. Natychmiast.
Chłopakowi w oczach stanęły łzy.
Nie mógł pogodzić się z myślą, że brat robi mu to po wszystkim, co przeszedł.
Pokręcił przecząco głową, cofając się o kilka kroków.
- Tom, proszę. Nie chcę. Nie
dotykaj mnie – pisnął niemal, gdy ten ruszył w jego kierunku.
Złapał go za ramię, ściągnął z
niego skórzaną kurtkę i golf, i aż zrobiło mu się słabo. Krwiaki rozkwitały
okropnie na jasnej skórze chłopaka, zajmując przynajmniej 30% jej powierzchni
do pasa.
- Spodnie – syknął, ale chłopak
wyrwał się.
Nie miał serca go szarpać, więc
złapał go za szlufkę, przyciągnął z powrotem. Odepchnął jego ręce, którymi
próbował się opierać. Po chwili spodnie razem z bielizną opadły chłopakowi do
kostek, a on stał tam z zamkniętymi oczyma, jakby właśnie dostał w twarz,
czekając już na najgorsze. Z Tomem miał równie szanse co i z Davem. Dopiero po
długiej chwili, podczas której nic się nie wydarzyło, podniósł powieki i
dojrzał łzy w oczach bliźniaka.
- Czy ja kiedykolwiek
wyrządziłem ci naprawdę krzywdę? – zapytał w końcu, gdy ich spojrzenia się
spotkały. – Do tego stopnia, że wolałeś dać się obmacywać… pobić i zgwałcić
jakiemuś psychopacie, zamiast poprosić mnie o pomoc, gdy twój plan oszukania
mnie wziął w łeb? Naprawdę jestem tak bardzo niegodzien twojego zaufania? –
pytał, a Bill przykucnąwszy między swoimi porozwalanymi ubraniami, ukrył twarz
w dłoniach.
- Jestem głupi. Myślałem, że
jakoś się go pozbędę. Nie… Nie miałem pojęcia, że dojdzie do czegoś takiego… -
wydusił z siebie, w nerwach zaczynając wciągać na siebie ciuchy. Nie chciał być
nagi ani chwili dłużej. Nie chciał widzieć ani pokazywać swojego ciała. – Kto
ci powiedział?!
- Jost.
- Jak…?
- On ma swoje wtyki gdzie trzeba
– mruknął, chwytając brata za ramię i przyciągnął go do siebie ostrożnie, gdy
naciągał na siebie golf. – Przepraszam, Bill. Nie doszłoby do tego, gdybym nie
był takim egoistą.
- I powinienem uwierzyć, że
teraz na to wpadłeś?
- Poczułem na własnej skórze,
jak to jest, gdy ktoś położy na tobie swoje łapska. Dużo myślałem, gdy dawałeś
zeznania. Zamieszkamy razem. Nie będzie podwójnego życia, znaczy… No będzie,
ale bez dwóch frontów. Tego chciałeś, prawda?
- Wiem, że Dave mocno uderzył
mnie w głowę i upadłem, ale dotąd byłem przekonany, że już się ocknąłem.
- Przez chwilę uwierzyłem, że
chcesz jego, a nie mnie. To było straszne i nie chcę, żeby się powtórzyło. Już
rozumiem. Przeprosiłem.
Patrzył na niego z
niedowierzaniem. Czy naprawdę mógłby się tak dla niego zmienić? Bliźniak
obawiał się nieco uwierzyć mu, że ot tak nagle zostawi swoje przyzwyczajenia.
- Chcę iść spać. Spędziliśmy
dziś miły dzień, ale potem zgwałcono mnie i przebrnąłem przez powtarzanie milion
razy tych samych okropieństw policji, musiałem dać zdjąć z siebie wszelkie
ślady tego psychopaty, na koniec ty robisz mi awanturę i namawiasz do
uwierzenia, że nagle ci się odmieniło. Pierdolę to dzisiaj, Tom. Zapytaj mnie
za tydzień, dwa, jak dojdę do siebie, a ten skurwiel będzie miał na karku pewny
wyrok. Myślę, że zapłaciłem dość za swoją głupotę. Dobranoc. Nie budź mnie,
póki sam nie wstanę – poprosił jeszcze i pomaszerował ze swoim plecakiem do
sypialni.
Nie chciał rozmawiać. Chciał
spać, ale nie sam. Nie dałby rady zasnąć, bojąc się każdego cienia. Przebrał
się i ukrył szybko pod pościelą. Oddałby wszystko, żeby tylko ostatni dzień
mógł okazać się tylko złym koszmarem, nawet gdyby wyznanie Toma również miało
okazać się jedynie wyśnionym. Jako rekompensata za wcześniejsze równie okropnie
realne sceny z najgorszego horroru. Bliźniak położył się wkrótce obok niego i
ostrożnie objął go, niepewny jak chłopak zareaguje na tę bliskość. Bill mógł w
końcu poczuć się bezpiecznie i spróbować zasnąć. Nie było to łatwe i nie udało
mu się też zbyt prędko, ale gdy wreszcie pozbył się sprzed oczy widoku
wściekłego Dave’a, krok po kroku zaczął odpływać, uspokojony miarowym oddechem
brata.
Noc kończyła się już, gdy
usypiał, więc przespał większą część dnia, zgodnie z życzeniem nie budzony
przez nikogo. Tom widział i słyszał, że chłopaka męczą koszmary, ale odpoczynek
był mu potrzebny, poza tym miał nadzieję, że większości z tego nie będzie
pamiętał.
Bill po otworzeniu oczu czuł się
jednak jeszcze bardziej zmęczony niż przed położeniem się spać. Wszystkie sińce
rozlazły się po jego skórze i bolały, jakby przy każdym dostawał razy. Na
dodatek szybko zorientował się, że jest w łóżku bliźniaka, a więc wszystko
wydarzyło się naprawdę. Wokół było bardzo cicho, a on pierwszy raz w życiu tak
bardzo bał się być sam.
- Tom? – zapytał ostrożnie.
Po kilku chwilach w drzwiach
pojawił się jego bliźniak.
- Obudziłeś się. Pewnie jesteś
głodny.
- A ty zmieniłeś się w pomoc
domową? – zapytał, dziwiąc się, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Nie
panowałem wczoraj nad tym co mówię, przepraszam.
- Nie dziwię się, że czułeś
potrzebę posłanie kogoś do diabła. Zasłużyłem sobie.
Tym razem smutny uśmiech był
wszystkim, na co było go stać w odpowiedzi. Odwrócił na chwilę nerwowo wzrok na
swoje ręce, ale na widok sinych nadgarstków musiał ponownie zmierzyć się z
poczuciem poniżenia.
- Przestań, ej. Nie myśl o tym.
Dobrze się czujesz?
Już otwierał usta, żeby
odpowiedzieć, że tak, ale niemal natychmiast łzy stanęły mu w oczach i zaklął
jedynie szpetnie ze złości na swoją słabość. Jeszcze nie tak dawno temu byłby
szczęśliwy znajdując się w tym miejscu z opiekuńczym bliźniakiem. Wtedy czuł
jakby wcale tego nie pragnął.
- Rozumiem, złe pytanie. Więc
wróćmy do kwestii jedzenia. Co ci przygotować?
- Chyba jeszcze trochę się
zdrzemnę – mruknął w odpowiedzi, odwracając się do niego plecami.
- No… W porządku. Obudzę cię na
obiad w takim razie – dodał jeszcze i w następnej chwili już go nie było.
W przeciągu kolejnych dni
bliźniacy mieli kilku gości, w tym Josta oraz Andreasa, który dowiedział się o
wszystkim właśnie od ich managera – ten z kolei sądził, że dowie się czegoś od
niego. W rezultacie żaden z nich nie zobaczył Billa na oczy. Chłopak nie ruszał
się z łóżka, dopuszczając do siebie jedynie brata, ale z nim też unikał rozmów.
Starał się nie rozpamiętywać, ale izolowanie się od świata zupełnie mu w tym
nie pomagało. Miał za to jeden poważny problem – brzydził się sobą i żadne
słowa nie były w stanie wyjaśnić mu, ze jest tym samym człowiekiem, co jeszcze
dzień przed nieszczęściem, do którego doszło.
- Może zjemy dzisiaj w kuchni? –
zasugerował Tom, zanim kolejny raz podstawił mu talerz pod nos.
- Nie mam ochoty. Boli mnie
głowa.
- Tabletkę?
- Obejdzie się bez.
- Bill, do cholery, mam cię powoli
dość! – krzyknął nagle sprawiając, że przestraszony chłopak aż podskoczył na
swoim miejscu.
- Przepraszam. Nie musisz tak wokół
mnie biegać. Jeśli zgłodnieję, w końcu coś zaciągnie mnie do kuchni – odparł
beznamiętnym tonem.
- Jost ostrzegał mnie, że możesz
zrobić się nieznośny, ale… - urwał w końcu z westchnieniem.
- Może rzucić dla mnie
dziewczynę też on ci kazał?
- Przestań!
- Wybacz, ale wkurwia mnie, że
wydaje mu się, że wszystko wie, tylko że to nie jemu przeorali dupsko jak
jakieś pole uprawne! – wykrzyczał wreszcie. – Więc przestań mi opowiadać, co
znowu wymyślił. Miałbym to w dupie, ale tak się składa, że od jakiegoś czasu
wolałbym nigdy nic tam nie mieć!
- Zrobiłeś się gorszy ode mnie,
przysięgam. Czego właściwie ty chcesz?
- Świętego spokoju. I zapomnieć.
Najlepiej jakby to nigdy się nie wydarzyło.
- Może tak dla odmiany pomyśl,
że czeka na ciebie zespół, przyjaciele i rodzina, i weź pod uwagę, że chcemy ci
pomóc? Nie możesz tak tkwić w ł…łóżku do końca życia, weź się w garść.
- Powiem inaczej. Przemyślę
twoją sugestię, gdy przestanie boleć mnie ciało przy każdym ruchu.
- Czyli jak przestanie cię boleć,
wszystko wróci do normy? – zapytał, unosząc wyżej brew, ale Bill tylko wzruszył
ramionami. – Więc jak? To koniec wszystkiego?
- Nie wiem! Możesz zostawić mnie
w spokoju?
- Jak sobie życzysz… - mruknął w
odpowiedzi Tom, po czym opuścił sypialnię.
Mówili mu, że będzie trudno, że
może być problem z dogadaniem się z nim, że powinien skorzystać z pomocy
psychologa, ale to wszystko było łatwiej powiedzieć niż znieść. Nie mówiąc już
o przekonaniu go do czegokolwiek. Tom próbował być miły i grzeczny, ale
chwilami bliźniak sprawiał, że raczej miał ochotę go zdrowo trzepnąć. Nie do
końca potrafił pojąć, dlaczego tak ciężko mu zrozumieć, że już po wszystkim, że
Tom naprawdę postanowił wiernie przy nim tkwić i to wcale nie tylko do czasu,
aż dojdzie do siebie. Tłumaczył mu to już setki razy, a przynajmniej bardzo się
starał. Nie miał do niego cierpliwości. Dlatego zawsze w końcu się poddawał i
wychodził, ale wierzył jeszcze, że nadejdzie niedługo taki dzień, że normalnie
porozmawiają i wreszcie będą mogli ruszyć z punktu wyjścia.
Poznał już dokładnie historię
pierwszego spotkania Dave’a z Billem od Andreasa, który tłumaczył się, że znał
go tylko przelotnie przed laty, a wtedy przyczepił się do nich, dopóki Kaulitz
go nie spławił. Zadbał również, żeby – przynajmniej póki co – nikt więcej nie
wiedział o tej katastrofie. W końcu pojawiła się również policja. Chcieli
rozmawiać z poszkodowanym. Tom nie obiecywał im kokosów, ale poszedł po niego i
ku swojemu zaskoczeniu zastał go
ubierającego się.
- Już idę – oznajmił, nie dając
mu dojść do słowa. – Nie patrz tak. Chcę żeby ten skurwiel skisł w pierdlu.
- Jasne – mruknął tylko,
przepuszczając go w drzwiach.
Chłopak posłał mu niezadowolone
spojrzenie, gdy Tom poszedł za nim, ale wreszcie nie powiedział nic na ten
temat. Spotkanie nie potrwało długo. Badanie laboratoryjne potwierdziło, że DNA
sprawcy oraz Dave’a jest identyczne. Wprawdzie próbował się wykpić, ale teraz
już przeciw jego słowom stawały twarde dowody – nie można więc mówić tu o
zemście kochanka, jak przedstawił to podczas przesłuchania. Tom podrywał się z
wściekłością na każde słowo Dave’a powtarzane przez policjantów. Jedno było
pewne – nie wyłga się. To Billowi wystarczało. Miał nadzieję, że jego bliźniak
ma dość oleju w głowie, by ignorować te brednie. Czuł się odrobinę pocieszony,
chciał teraz spokojnie wrócić do łóżka i byłby to zrobił zaraz po wyjściu
gości, gdyby brat nie zatrzymał go w połowie drogi. Nim się zorientował, był
już w jego objęciach. Przeszedł go dreszcz i w pierwszej chwili zdenerwował
się, ale potem powtórzył sobie kilka razy w myśli, że to tylko Tom i wziął
głęboki oddech, zanim spojrzał mu w twarz.
- Hm. Powinienem najpierw
ostrzec? – mruknął, unosząc brew.
- To nie jest zabawne.
- Nie wpuszczę cię tam z
powrotem. Pora, żebyś wrócił do żywych.
- Nie chcę. Zmęczyło mnie
myślenie o tym… - urwał i zacisnął wargi.
- Posiedzimy przed TV. Przyniosę
coś słodkiego. Przywiążę cię do kanapy, jeśli odmówisz.
- Nie możemy w sypialni? –
zapytał i aż skrzywił się na widok błysku w oku brata. – Dobra. Salon.
Pomimo cichego protestu Toma,
zajął miejsce na fotelu i zgodnie z zapowiedzią spędzili czas przed
telewizorem, objadając się słodkościami.
Starszy z braci naprawdę chciał się zmienić,
ale im dłużej Bill opierał się jego namowom i obietnicom tym bardziej miał dość
tej sytuacji. Jedynie krzywda jaka przytrafiła się jego bliźniakowi
powstrzymywała go od podejmowania głupich decyzji. Szczególnie, że jak na złość
los wodził go na pokuszenie, ponieważ Ria postanowiła mu wybaczyć i nawet
zadzwoniła, żeby się z nim umówić. Prawie się zgodził, gdy zaczęła mu wspominać
o ewentualnym sposobie zakopania topora wojennego, ale w końcu zacisnął zęby i
oznajmił jej, że niestety nie ma czasu. Zamieszkał z bratem, który obecnie
choruje. Na tym się jednak nie skończyło. Kolejnego dnia tuż po sprzeczce z
Billem, który pomimo poprzedniego wieczoru znowu nie chciał za nic wyjść z
łóżka, Tom zabrał się na zakupy. Nie był pewien, czy to zrządzenie losu, czy
ona kręciła się tam umyślnie, znając już nieco jego zwyczaje, ale wpadł na
swoją nieświadomą wciąż bycia byłą dziewczynę, która na jego widok uwiesiła mu
się na szyi i wykorzystując fakt, że ręce ma zajęte torbami, pocałowała go na
powitanie. W pierwszej chwili nawet nie wydało mu się to dziwne, ale po chwili
odsunął się zażenowany.
- O co chodzi?
- O to, że przez telefon
starałem się dać ci do zrozumienia, że… no, wiesz. Jednak uznaję to między nami
za skończone.
- Ale… dlaczego? Przecież to ty
zachowywałeś się ostatnio jak dupek.
- Ostrzegałem, że mam zły dzień.
Tak czy siak to koniec. Co ci mogę powiedzieć? Przykro mi, to nie ma
przyszłości.
- Wiesz co, Kaulitz? Zachowaj te
wyświechtane teksty dla kogoś innego.
Nie powiedziała nic więcej, po
prostu odeszła. Tom wiedział, że to kobieta z klasą. Rozpłakałaby się, gdyby
powiedziała choćby słowo więcej. Żadne z nich tego nie chciało, więc on też
pozwolił jej odejść, nie próbując nic więcej wyjaśniać. Do domu jednak wrócił w
jeszcze gorszym nastroju, niż gdy z niego wychodził. Ku swojemu zaskoczeniu
zastał bliźniaka owiniętego kocem przed telewizorem z kubkiem w ręku.
- Zmądrzałeś?
- Chciałem napić się kawy –
mruknął, odwracając wzrok od bliźniaka. Źle się czuł i miał szczerze dość
samego siebie.
- Co to znaczy?
- Musisz doszukiwać się drugiego
dna we wszystkim, co powiem? Jeszcze niedawno robiłeś wszystko, żeby nie
rozumieć co do ciebie mówię.
- Czy ty jesteś głuchy czy
głupi? Od dawna ci mówię, że staram się zmienić! – wybuchł nagle Tom,
doprowadzając bliźniaka do lodowatych dreszczy. – Zrobiłem zakupy… - odezwał
się znów po chwili, próbując jakoś załagodzić sytuację.
- To dobrze. Chyba się już
położę…
- Bill…
- Proszę. Naprawdę chcę zostać
sam.
- Świetnie. W takim razie możesz
zostać w salonie. Zajmij się zakupami. Wychodzę – warknął, zostawiając torby
tam, gdzie stał.
Bill patrzył tylko jak jego brat
chowa z powrotem portfel i telefon do kieszeni, po czym zostawia go samego w
mieszkaniu, zatrzaskując za sobą drzwi. Już wtedy spodziewał się, że odtrącił
jego pomocną dłoń o jeden raz za dużo.
Hej i witam! ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, kurcze, kurcze... mam nadzieję, że Tom nie pójdzie teraz do tej Rii! (Czy tylko ja ją nienawidzę? Choćby w opku była najmilszą kobietą świata? Wrrr!)
Musi zrozumieć, że Bill ma uraz... przecież nie będzie się tak od razu całował i obmacywał z nim! To w końcu był gwałt, a nie jakieś mało istotne coś...
Chociaż faktem jest, że Bill może także trochę za zimno traktuje brata. Tom pewnie po prostu chce poczuć chociaż trochę więcej uczucia... a Dave powinno się zabić!
Oj... skomplikowane to...
Liczę jedynie, że Bill i Tom jakoś sobie to ułóżą... i dla Toma, Ria zniknie na zawsze.
Pozdrawiam, ściskam, czrkam na nexta! :D
W sumie do końca nie wiem jak daleko idąca jest relacja między Tomem a Billem. Sypiają ze sobą, albo raczej sypiali, bo Bill się zbuntował, chcąc czegoś więcej. A jak to wygląda z perspektywy Toma, czy on sypiał z Billem tylko dla przyjemności czy też coś do niego czuje, ale nie potrafi tego okazać? tego nie wiem. No nic, czekam na rozwój akcji.
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*
Biedny Bill, aż ma się go ochotę przytulić :(
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się postawa Toma, zupełnie, jakby oczekiwał od brata, że "pocierpi i mu przejdzie". Przecież skutki gwałtu często odczuwa się bardzo długo, a nawet przez całe życie. Niemniej jednak mam nadzieję, że nasz bohater z czasem poczuje się lepiej ;)
Pozdrawiam,
Aylieen