Witam, witam! ;) Wybaczcie, że to tak długo trwało, ale ostatnio... Właściwie lepiej nie będę tego komentować. W każdym razie mam dla Was jak widać następny odcinek, jest... sama nie wiem, jaki. Chyba będzie najlepiej, jeśli osobiście to ocenicie. Ostatnio po prostu albo nie mam czasu, albo piszę coś innego i ciężko mi się było zabrać do tej części. Muszę wreszcie zabrać się do roboty i to na serio, serio, bo nie chciałabym, żeby mnie wyjebali ze studiów w sumie >_<. Ale wracając do tego, że miałam nie marudzić, ostatnio mi się nudziło, w czego wyniku powstała grupa na face (tak, wiem, żenujący żart prowadzącego xD), ale jakoś stało się i tu ją można znaleźć [TAK WŁAŚNIE TU TRZEBA KLIKNĄĆ ;P].
Co jeszcze? Pochwalę się Wam, że Czokuś postanowił wreszcie wziąć udział w konkursie na opowiadanie w tematyce yaoi ;3. Wprawdzie prace mają być oddawane do końca kwietnia, więc dopiero w maju dowiem się, jak mi poszło, ale w razie gdyby się nie udało, na pewno opublikuję tutaj ten tekst, bo hm... polubiłam (w ciągu trzech dni, gdy go pisałam) jego bohaterów. O dziwo! Udało zmieścić mi się w 25 stronach i uznałam to za sukces xD!
Co jeszcze? A tak. Kochania moje wszystkie <3. NIE BIORĘ UDZIAŁU W BLOGOWYCH KONKURSACH, WIĘC PROSZĘ, ŻEBYŚCIE NIE WYSYŁALI MI NOMINACJI ANI NICZEGO TAKIEGO. Już dwie osoby nie podołały zrozumieniu tego, więc pozwoliłam sobie powiększyć litery ;).
No i to już chyba koniec mojego marudzenia. Trzymajcie za mnie kciuki na studiach i w sprawie konkursu, a tak poza tym to życzę miłego czytania i liczę na Waszą opinię ;).
Wasza Czokoladka ;).
Co jeszcze? A tak. Kochania moje wszystkie <3. NIE BIORĘ UDZIAŁU W BLOGOWYCH KONKURSACH, WIĘC PROSZĘ, ŻEBYŚCIE NIE WYSYŁALI MI NOMINACJI ANI NICZEGO TAKIEGO. Już dwie osoby nie podołały zrozumieniu tego, więc pozwoliłam sobie powiększyć litery ;).
No i to już chyba koniec mojego marudzenia. Trzymajcie za mnie kciuki na studiach i w sprawie konkursu, a tak poza tym to życzę miłego czytania i liczę na Waszą opinię ;).
Wasza Czokoladka ;).
P.S. Wybaczcie ewentualne błędy <3.
14.
Wydawało
mi się, że słodkości rozwiązały wszystkie nasze problemy. Rzeczywistość jednak
nie była taka piękna. Nawet jeśli wcześniej było nieco drętwo, dopiero teraz
wszystko się skomplikowało. Mogłem to wszystko olać i pozwolić wyjść
wszystkiemu w praniu. Owszem, mogłem. Ale jako że nie łatwo jest być mną, nic z
tego nie wyszło, bo wątpliwości wierciły mi dziurę w brzuchu i nie pozwalały
cieszyć się chwilą. I pomyśleć, że to wszystko wina Natti, która naopowiadała
mi tych kompletnie dobijających rzeczy! No, dobra i tak miałbym wątpliwości. W
końcu to Kaulitz, drań i zdrajca. Cholera jasna, byliśmy siebie warci, jeśli o
to chodzi, ale i tak czułem, że to wszystko było zbyt piękne. Kiedy spuścił
łeb, myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Podobno to ja byłem ofiarą losu, ale
on nawet nie potrafił się przyznać, że tyle napracował się, żeby mnie
wykorzystać! Jeśli to wszystko miało mi wynagrodzić fakt, że po prostu chce
mojego ciała, to… Właściwie zgadzałem się na to. Przynajmniej chwilowo.
Zdałem
sobie z tego sprawę, gdy zaczął mnie całować. Przyrzekam, że całkiem
zdrętwiałem, gdy się do mnie zbliżył i jeśli w tamtej chwili usłyszałbym coś
nieprzyjemnego, z pewnością bym go zabił. Nie byłem dłużej w nastroju do
rozmów. Chciałem jego ust, do cholery! Jego ust, rąk i całego ciała. Tak, tak,
tak. W końcu od dłuższego czasu przechodziłem celibat, właściwie na własne
życzenie. Ale dziś miałem już tego dość i nie miałem najmniejszej ochoty
czekać, aż dredziarz skończy ze swoimi podchodami, jeśli potem mieliśmy się
rozstać… do ewentualnego następnego razu.
To
już nie była kuchnia, którą dzieliliśmy z Andreasem śpiącym za ścianą. Mieliśmy
dużo czasu, więc już półnagiego Tom zaciągnął mnie do sypialni. Zdziwiłem się
nieco, widząc, że przygotował dla nas dwa osobne łóżka. Jak długo zamierzał
sobie ze mną pogrywać? W tamtej chwili postanowiłem to olać. Gdy tylko
wylądowałem w miękkiej pościeli, pociągnąłem go na siebie i nieco drżącymi
dłońmi, pozbawiłem go spodni. Teraz obaj byliśmy już tylko w samej bieliźnie.
Fakty były takie, że rzadko kiedy można było spotkać prawdziwego geja z takim
ciałem i naprawdę nie wiem, który byłby w stanie mu się oprzeć. Ja na pewno
nie. Mój jedyny, najbardziej przykry problem polegał na tym, że dredziarz
pokazał mi w sobie coś więcej niż przyjemność fizyczną i ja naprawdę chciałem
brać od niego to wszystko. Wtedy jednak
postanowiłem sobie, że o tym zapomnę. Dobrze się bawić i niczego nie żałować.
Wielu tak przede mną robiło, dlaczego ja bym nie mógł? Nie jestem jakiś gorszy!
Tylko nieco drobniejszy. I prześladuje mnie pech.
Wargi
i dłonie Kaulitza pozwoliły mi jednak dość szybko zapomnieć o dręczących mnie
myślach. Cały domek wypełniały pomruki, westchnienia i jęki. Nie mogłem ich
powstrzymywać, gdy ten drań zapoznawał się dokładnie z każdą częścią mojego
ciała. Zero pośpiechu i gwałtowności. Nawet jeśli wtedy w kuchni wydawało mi
się, że osiągnąłem szczyt rozkoszy, nie spodziewałem się po nim takiej czułości
i namiętności jednocześnie. Moje ciało płonęło, chociaż wciąż leżałem tam w
bokserkach. Odchodziłem od zmysłów i po prostu nic innego mnie nie obchodziło.
Spojrzałem na niego zamglonymi oczyma, gdy zawisnął nad moją twarzą z wzrokiem
pełnym pożądania. Matko, jeśli naprawdę tak bardzo mnie chciał, dlaczego wciąż
tylko się mną bawił?!
-
Bill, słuchaj, ja… - wydukał, ale tym razem zasłoniłem mu usta całą dłonią.
Teraz wzięło go na żale? No way! Niech skończy, co zaczął, a potem może mi
powiedzieć nawet, że powinienem wracać do domu. Cholerny, drań.
-
Nie gadaj, tylko działaj – zażądałem cicho, czując, że moje policzki nabierają
czerwieni. – Tego przecież chciałeś! – warknąłem już zniecierpliwiony, gdy
zabrał sobie od ust moją dłoń. I… i pocałował ją? Mamusiu, dlaczego on mnie tak
torturuje? Chciałem tylko dostać trochę przyjemności i pozwolić mu odejść bez
żadnych nieporozumień, a on co robił?
Tak,
cholercia, wpadłem jak śliwka w kompot. A on chyba chciał, żeby zwyczajnie
pękło mi serce. Niech cię szlag, draniu!
-
Najpierw posłuchaj!
-
Nie chcę! – warknąłem znów całkiem rozdrażniony, rozbity i… Oh, chyba
odechciało mi się tego wspaniałego seksu. Odepchnąłem go i usiadłem na brzegu
łóżka, próbując się uspokoić. Mówiłem, że niełatwo jest być mną! Los nie chce
dać mi od siebie nawet odrobimy radości, wredny dupek.
-
Nawet nie wiesz, co chcę powiedzieć! – oburzył się gdzieś za moimi plecami.
Wzruszyłem ramionami. Jak to nie wiedziałem? Czy on ma mnie za kretyna?! To
było oczywiste! I jasne jak słońce! Tom nie jest gejem i nie wiąże się z
pedałami, jedynym wyjątkiem jest przyjaźń z Andreasem, a ja… Mnie zapewne mógł
zaproponować ewentualnie trochę seksu. Ok, ja naprawdę się na to zgadzałem,
psia kość, ale nie musiał mi tego mówić w takim momencie! – Chciałem
powiedzieć, że nie chodzi tylko o seks – oznajmił mi wreszcie, choć wcale nie
chciałem słuchać. Nie tylko o seks? Co on sobie w ogóle myśli…?!
Ale…
jak to nie o seks? Chrzanić to, że miałem już łzy w oczach, ale obróciłem się
momentalnie w jego stronę. Co on właściwie powiedział? Może to sobie wymyśliłem?
Przełknąłem nerwowo ślinę i zagryzłem dolną wargę.
-
Nie o seks? – powtórzyłem głośno, jakby to miało mi pomóc w zrozumieniu tych
słów. Ale nic z tego. – Więc o co?
-
Naprawdę musisz pytać? – odpowiedział mi pytaniem, krzywiąc się przy tym.
Cholera, dopiero sam chciał gadać! – Myślisz sobie, że to takie łatwe? To sam
może mi powiedz, czego chcesz – rzucił, rozsiadając się na środku łóżka. Że co?
Że ja? Że czego chcę? Zrobiłem wielkie oczy, ale nie mogłem wydusić z siebie
ani słowa. Przecież to brzmiało tak idiotycznie! – Widzisz? Też nie odpowiadasz
– wytknął mi.
-
Więc co teraz? – zapytałem ostrożnie, mając nadzieję, że życie nie wytnie mi
numeru i nie padnę zaraz na zawał. Chociaż może to nawet byłoby lepiej? To i
tak na pewno jakiś dziwny sen. Nie można umrzeć we śnie, po prostu się obudzę,
ale miałem wrażenie, że to może być jeszcze gorsze od śmierci. Na pewno się
obudzę i nic z tego wszystkiego nie będzie. Pozostanie mi płakać w poduszkę,
dopóki nie zapomnę, że ktoś taki pojawił się w moim życiu.
Zanim
jednak zdążyłem pogrążyć się w swoim wyobrażeniu, poczułem, jak ktoś obejmuje
mnie od tyłu i czyjeś wargi na swoim karku. Nie wiem, czy kiedykolwiek w życiu
poczułem taką ulgę. Cholera, co on ze mną zrobił?
-
Bądź mój – dotarło ledwie słyszalnie do mojego ucha. Myślałem, że się
przesłyszałem, ale za każdym razem, gdy te słowa echem wracały do mojego
opustoszałego umysłu, wciąż brzmiały tak samo.
-
A ty?
-
No… - zająknął się. – Hm, ja… będę twój, ok?
-
No… ok – odparłem, próbując sobie przypomnieć, jak właściwie powinno się
oddychać.
Chyba
brakowało, żeby jeszcze ktoś rzucił: „ok, to teraz wracajmy do łóżka”. A to
dlatego, że nim się zorientowałem dłonie dredziarza błądziły już po moim
brzuchu i udach, aż w końcu znalazły wejście do moich bokserek, gdzie ten drań wziął mnie w rękę i jakby
nigdy nic zaczął pieścić. Zwariował. Całkiem zwariował. Cały świat, do cholery
jasnej, zwariował! Ale nie dali mi popłakać się z radości, zamiast tego miałem
jęczeć z rozkoszy już do samego rana…
Byłem tak pochłonięty czarnowłosym, że
ledwie byłem w stanie myśleć. Działałem instynktownie, pod wpływem
napływających raz po raz pragnień. I chyba pierwszy raz w życiu naprawdę
pragnąłem usłyszeć od kogoś, że pragnie mnie i nikogo więcej. Miałem wrażenie,
że oszalałbym, gdyby ktoś jeszcze śmiał położyć na nim swoje brudne łapska.
Nawet Andreas, o którym kompletnie nie chciało mi się wspominać. Głównie
dlatego, że wszystko inne przestało się liczyć tamtego wieczoru. Nikt nie był
ważny, tylko Bill, ale pieszcząc jego drobne ciało w sypialni, nie mogłem
oprzeć się poczuciu, że wcale nie jest w porządku. W końcu z tego, co wcześniej
mówił, sądził, że zwyczajnie chciałem go zaciągnąć do łóżka. Nie powiem, że nie
miałem na to ochotę, ale… Matko, czym sobie zasłużyłem, że muszę się do tego
przyznawać? Chciałem zdobyć jego, nie tylko jego ciało! Czy to naprawdę takie
dziwne?! Tak, to było dziwne, ale wydawało mi się wtedy, że jestem w stanie się
z tym pogodzić. Podsumowując, nie byłem w stanie przejść do rzeczy, dopóki mu
tego nie wyjaśnię.
Żołądek
kurczył mi się z nerwów, gdy zrozumiałem, że on boi się usłyszeć, że to tylko
zabawa. I z każdym kolejnym moim słowem wydawało mi się, że jest mi coraz trudniej
wydusić z siebie coś sensownego. Coś… co wyjaśniłoby mu sytuację, jednocześnie
nie powodując u mnie mdłości. Powiedzmy sobie wprost, że było to dość żenujące,
ale nie mogłem wydukać nic innego. Ale wydawało się, że Bill zrozumiał. Jego
twarz się rozjaśniła, a on się rozluźnił, choć na policzkach wciąż miał
rumieńce. Jego łakome dłonie doprowadzały mnie do szaleństwa, były dosłownie
wszędzie i byłem pewien, że kolejnego dnia znajdę na sobie jeszcze kilka
czerwonych punkcików. To była cholernie długa noc, ale do późna żaden z nas nie
miał jej dość. Zdążyłem się zresztą przekonać, że czarnowłosy dobrze się
orientuje, jak można skutecznie urozmaicić seks dwóch mężczyzn. I… Jakby to
powiedzieć? Kiedy nad ranem wpatrywałem się w jego wygięte w lekki łuk plecy,
podczas gdy on spał na drugim brzegu łóżka, czułem się, jakbym właśnie przeżył
najpiękniejszą noc w całym moim dotychczasowym życiu.
Było nieco
po ósmej, gdy z płytkiego snu wyrwało mnie jakieś dudnienie z parteru.
Przetarłem zaspane oczy – Boże, byłem tak wykończony, że ledwie mogłem zasnąć,
a jeszcze mnie budzili! W końcu podniosłem się niechętnie i po upewnieniu się,
że czarny śpi – a spał jak kamień, na szczęście nie chrapiąc – poczłapałem do
salonu. Źródłem irytującego dźwięku okazał się jego telefon, który po chwili
znów zaczął dzwonić, gdy tylko wziąłem go do ręki. Było to już szóste
połączenie. Mimowolnie skrzywiłem się, widząc na wyświetlaczu imię swojej
byłej, a obecnej współlokatorki mojego… kochanka? Cholera, sam nie wiedziałem,
jak to wszystko teraz nazywać. Zastanawiałem się, czy zignorować ten telefon i
poczekać, aż dziewczę znudzi się wykonywaniem kolejnych połączeń, czy może
odebrać i powiedzieć, żeby zadzwoniła później. Z drugiej strony nikt nie
upoważnił mnie do odbierania. W końcu jednak nie powstrzymałem się. Bill
wprawdzie nic nie mówił na ten temat, ale nie chciałem jakoś specjalnie, żeby
dziewczyna wygadywała mu niestworzone rzeczy na mój temat. Nie miałem pewności,
że to zrobiła lub zamierza zrobić, ale… ostrożny zawsze zabezpieczony, prawda?
- Halo? –
odezwałem się ostrożnie do słuchawki.
-
Przepraszam! Przepraszam, że tak wydzwaniam, ale już nie mogę z ciekawości.
Miałeś się odezwać. Co jest? Gdzie w ogóle jesteś? Nie sądziłam, że nie wrócisz
na noc – wyrzuciła z siebie masę słów, na które nie miałem pojęcia jak
zareagować. Cóż, nie sądziłem, że czarnowłosy tak bardzo zaprzyjaźnił się z tą
dziewczyną. Odchrząknąłem nieco niezręcznie.
- Hm, cześć.
Z tej strony Tom – powiedziałem wreszcie cicho, siadając na kanapie, wokół której
walały się nasze rzeczy. W słuchawce zabrzmiała cisza. – Właściwie Bill jeszcze
śpi i nie zapowiada się, żeby prędko się obudził. I… jesteśmy w moim domku nad
jeziorem, o ile pamiętasz, gdzie to jest. No i… mam nadzieję, że nie masz do
mnie już tak dużego żalu – dodałem wreszcie. Cholera, ważnie słów podczas
rozmowy z byłą dziewczyna chyba zawsze było trudne. Teraz jednak to był level
hard i nie byłem przekonany, czy temu podołam. – Chodzi o to… nie wiem, co o
tym myślisz, nie wiem, co powiedziałaś Billowi albo on tobie… - Co w ogóle za
brednie wygadywałem? Nie wiem, próbowałem znaleźć odpowiednie słowa, które
zapewniłyby mnie, że nikt nie odważy się wchodzić z butami w to, co… co jakby
usiłowałem zbudować dla mnie i tego chłopaka I tak, byłem zażenowany, jak nigdy
w życiu. – Katti, ja sam nie rozumiem, ale zależy mi, żeby tego nie spierdolić
– powiedziałem w końcu wprost, karcąc się w myśli za nieodpowiednie słownictwo
w takiej chwili, ale od wczorajszego wieczoru moje emocje panowały nade mną
lepiej niż ja sam. Z tego miejsca chyba nie miałem już daleko do kompletnego
obłędu. – Prędzej rzucę się z mostu, niż pozwolę sobie go skrzywdzić, więc…
możesz mi zaufać? – zapytałem na koniec ostrożnie.
-
Zazdroszczę mu…- usłyszałem jej szept w słuchawce i poczułem ciężki kamień
opadający na dno mojego żołądka. Cholera, nie przewidziałem takiej reakcji. Ale
czego mogłem się spodziewać? Kobiety są przecież nieprzewidywalne. – Czy wy…?
Powiedziałeś mu, że coś do niego czujesz? – zapytała, a ja całkiem zdrętwiałem.
Haha, dobre sobie. Co, może miałem jeszcze paść przed nim na kolana i wyznać
mu…? Nie, to nie chce przejść nawet przez moje myśli.
- Nie do
końca, ale myślę, że dobrze się zrozumieliśmy.
- Czyli
jednak po prostu zaciągnąłeś go do łóżka? – wypaliła, a ja pacnąłem się otwartą
dłonią w czoło. Cholera, w sumie mniej więcej tak to wyglądało.
-
Rozmawialiśmy – starałem się podkreślić to słowo, żeby zrozumiała, ale nie
słyszałem od niej żadnej odpowiedzi. – Nie bądź upierdliwa – oburzyłem się
wreszcie. – Powiedzenie czegoś takiego facetowi, to nie to samo…
- Dlaczego?
– przerwała mi, a ja przewróciłem oczyma.
- Bo jest
facetem!
Obudziłem
się w pewnym momencie z przeświadczeniem, że łóżko, w którym spałem nie jest
moje. A gdy już zrozumiałem do kogo należy, dotarło do mnie również, że jest
puste, a to już przyprawiło mnie o nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Ta, czyżby
miało się okazać, że Kaulitz zwyczajnie wystrychnął mnie na dudka?
Potrzebowałem chwili otrzeźwienia, żeby wreszcie usłyszeć głos dochodzący z
salonu. Należał stanowczo do dredziarza, co w jakiś sposób mnie pocieszyło,
choć gdyby powiedział, że coś mi się przyśniło, uwierzyłbym mu bez słowa
sprzeciwu. Głównie dlatego, że to, co pamiętałem nijak miało się do logiki.
Wyczołgałem
się więc z łóżka i postanowiłem sprawdzić, jak się sprawy mają. Oczywiście
najpierw włożyłem na siebie bokserki, mimo wszystko wolałem nie biegać nago, bo…
bo nie lubię, jak mi dynda, o! Na dole zorientowałem się, że Tom rozmawia
właśnie przez telefon… Wróć! Przez… mój telefon…?
-
Nie do końca, ale myślę, że dobrze się zrozumieliśmy… Rozmawialiśmy. Nie bądź
upierdliwa. Powiedzenie czegoś takiego facetowi, to nie to samo… Bo jest
facetem! – tylko tyle słyszałem i z każdym jego kolejnym słowem szerzej
otwierałem oczy ze zdziwienia. Jeśli miałbym być szczery, wolałem, żeby nie
zdążył powiedzieć już nic więcej.
-
Powiedzenie czego? – odezwałem się wreszcie głośno, a Kaulitz nagle jakby
zdrętwiał i bardzo powoli odwrócił głowę w moją stronę. – Więc? – zapytałem,
patrząc na niego wyczekująco.
-
Hm… Nie nic, właśnie wstał… Nie wiem, ile słyszał – mówił dalej do telefonu, a
mi coś przewracało się właśnie w żołądku.
-
Z kim rozmawiasz? – zapytałem wreszcie zniecierpliwiony, wyciągając rękę po
swój aparat. Oddał mi go już bez słowa, nie przestając jednak gapić się na mnie
jak pies w kość. Przez chwilę chciałem odwrócić się do niego plecami, ale
uznałem, że to nie jest najlepszy pomysł, więc w końcu westchnąłem tylko i
spojrzałem na wyświetlać. Katti. O, świetnie i tak miałem do niej dzwonić. – Halo?
– odezwałem się do swojej współlokatorki.
-
Bill, to ty?
-
Yhym – mruknąłem, nie bardzo wiedząc, jak z nią w tej chwili rozmawiać. Po
chwili więc ewakuowałem się do kuchni. – Mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego
rozmawiałaś z Tomem?
-
Bo odebrał i to on ze mną rozmawiał. To znaczy na początku…
-
Nie rozumiem – oznajmiłem, przerywając jej, po czym dodałem cicho. – Co on ci
mówił?
-
Więc Bill… Chciałam ci tylko powiedzieć, że cofam wszystkie wątpliwości, które
miałam, co do tego faceta. Uważam, że jest w porządku i możesz mu teraz zaufać.
-
Słucham…? – rzuciłem tylko, obawiając się, że jeśli otworzę oczy jeszcze
szerzej, zostanę z pustymi oczodołami. Matko, ten świat naprawdę oszalał przez
jedną noc! – Aaaa! Nic nie rozumiem! – wkurzyłem się w końcu. – Możesz mówić
jaśniej?
-
Tom do dupek i ma zbyt wysokie mniemanie o sobie, więc ci tego nie powie, ale…
sądzę, że naprawdę się w tobie zakochał – odpowiedziała mi, a w jej głosie
słychać było radość, jakby to jej ktoś właśnie wyznał miłość. Ja natomiast
właśnie złapałem się blatu szafki, przy której stałem, nie mogąc wydusić z
siebie słowa, dopóki dredziarz nie zajrzał ciekawsko do kuchni. Miał lekkie
rumieńce na policzkach, jakby domyślał się, że właśnie o nim rozmawiamy, ja za
to musiałem być blady jak ściana. Czułem się, jakby odpłynęła ze mnie cała
krew.
-
Mogłabyś… to powtórzyć? – zapytałem cicho, wpatrując się w półnagiego faceta, o
którym właśnie mówiła moja współlokatorka. Zanim znów to powiedziała,
usłyszałem jej śmiech w słuchawce.
-
Tom się w tobie zakochał. Do tego stopnia, że sam ledwie potrafi sobie z tym
poradzić. Zaufaj mu i daj uwierzyć, że to w po…
Dokładnie
tyle zdążyłem usłyszeć, nim telefon wyleciał mi z ręki i rozsypał na części
pierwsze. Coś czułem, że będę potrzebował nowego, ale w tamtej chwili jakoś mi
to nie przeszkadzało. Nic mi nie przeszkadzało, nawet to, że całkiem
zapomniałem, jak się oddycha, mówi i stoi prosto na dwóch nogach. Dobrze, że w
pobliżu stało krzesło, na które mogłem bezwładnie opaść, wciąż wpatrując się w
twarz chłopaka, który teraz przyglądał mi się z przerażeniem.
-
Bill? – odezwał się wreszcie niepewnie. – W porządku? Źle się czujesz?
W
odpowiedzi pokiwałem twierdząco głową. Było mi słabo. Czułem się, jakbym miał
zaraz zemdleć, ale nie zrobiłem tego jeszcze tylko dlatego, że stał przede mną,
a jego twarz wcale nie wyglądała, jakby to, co przed chwilą usłyszałem, było
kłamstwem. W jednej chwili przed moim nosem pojawiła się szklanka wody, na
której widok jednak pokręciłem tylko przecząco głową. Boże, nie! Nie chciałem
pić! Chciałem… Oh, chciałem usłyszeć to jeszcze raz! I jeszcze raz! I jeszcze,
jeszcze, jeszcze! Nieważne jak wiele razy, ale żeby choć jeden jedyny usłyszeć
to z jego ust.
-
Tom, czy ty…? Bo Katti mi powiedziała, że ty… bo ja… Chciałbym… Byłbym
cholernie szczęśliwy – wydukałem wreszcie nieco zdławionym głosem.
Od
tamtej chwili mogłem mówić na niego Panie Pomidorze.
-
Właściwie to… tak – odpowiedział mi bez żadnego owijania w bawełnę. – To dlatego
to wszystko i… Cholera, jak ona mogła ci to powiedzieć?! No, zabiję! –
wykrzyknął jakby obrażony. Odchrząknąłem cicho, próbując doprowadzić się do
porządku.
-
Więc ty mi powiedz? – zasugerowałem ostrożnie, nie bardzo wiedząc, jak
dredziarz może zareagować.
On
jednak usiadł na krześle obok mnie i chyba z dziesięć razy otwierał i zamykał
usta, z których nie wydobył się żaden dźwięk. Chwilę później spuścił głowę i
wydawało mi się, że słyszę salwę przekleństw, które za to bez problemu
wypowiadał. Westchnąłem cicho, przypominając sobie słowa Katti i wtedy, matko,
nie wiem czemu, ale po prostu się uśmiechnąłem. W końcu… jakby chciał mi to
powiedzieć, prawda? Tylko nie mógł się wysłowić, a ja w tamtej chwili byłem…
Czułem się co najmniej jak naćpany.
-
To może na trzy powiemy to razem? – zaproponowałem, mając wrażenie, że cofam
się w rozwoju, ale Tom bez słowa sprzeciwu kiwnął twierdząco głową. No, więc
odliczaliśmy.
Raz.
Dwa.
Trzy.
-
Kocham cię – wyrzuciliśmy z siebie jednocześnie, po czym obaj niemal zaczęliśmy
się śmiać. Ale pieprzyć to! Powiedział! Naprawdę to do mnie powiedział!
Jeszcze
nigdy nie byłem tak wniebowzięty słysząc i mogąc wypowiedzieć te słowa,
przysięgam na mój życiowy pech!
Potem
miało być oczywiście śniadanie, ale jakoś tak wyszło, że oblizywałem palce po
krojeniu pomidora i… postanowiliśmy jednak wrócić jeszcze do łóżka.
Przynajmniej do południa. Albo do momentu, gdy nasze żołądki będą burczeć
głośniej, niż my jęczeć.
kjahbfyugkjdzyhigfujhgburke JARAM SIĘ *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek!Ciesze się do ekranu jak idiotka ;P
Mam nadzieje ,ze 15 będzie tak wspaniały jak ten i całość zakończy się happy endem.
Czekam na 15 ,Strawberry;)
Nieee:( tylko nie koniec!
OdpowiedzUsuńJaaaa też się jaram. XD Ale tylko 15 części? Noo.. dlaczego? :c
OdpowiedzUsuńCzokuś, co ty ze mną robisz, dziewczyno? Ja się popłakałam ze szczęścia na końcu. Naprawdę <3
OdpowiedzUsuńTo teraz ja na raz, dwa, trzy wykrzyczę ci głośne: KOCHAM CIĘ CZOKUŚ ♥
JAAAAA, ZAKOCHAŁAM SIĘ! *__* CHOLERCIA, NO KOCHAM! <3 tylko no szkoda, ze takie krótkie, ale czekam na szczęśliwe zakończenie. poza tym, mam nadzieję, że kiedy będziesz pisała to nowe opowiadanie, o którym ostatnio wspominałaś będziesz też pisała nowy twc, bo jednak wolę tylko twc. trzymam kciuki za wenę! <3
OdpowiedzUsuńAch, piękne to było ♥
OdpowiedzUsuńPięęękneee ♥ ♥ Tylko czemu musiało sie skończyć? :C xD
OdpowiedzUsuńawwwww *_* Nie moge się doczekać kolejnego jesteś genialna!! <3
To było piękne! Tylko ciekawi mnie co z Andreasem, szkoda mi go trochę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam LoLa
wow, to bylo niesamowite. nawet nie dziwie sie Tomowi ze jezyk mu sie tak platal i ze w ogole jego zasob slownictwa zszedl do minimum, ale przy Billu....no cholera, postaral sie. nawet bym na samym poczatku nie pomyslala,ze on moze byc taki romantyczny. ah, juz nie moge sie doczekac kolejnej i jak widze ostatniej czesci
OdpowiedzUsuńJezu, jezu! Kocham, kocham! Kocham Cię, Czoko<3 Wszystko jest tak idealne, że zasób moich słów spadł do minimum.
OdpowiedzUsuń