środa, 17 lipca 2013

[14/22] Shelter

Witajcie :). Wiem, naczekaliście się trochę na ten odcinek, a on... jest po prostu nieco krótki ^^'. Ale bądźcie wyrozumiali, w końcu wzięłam się do roboty i miałam chęć na napisanie czegoś takiego jak poniżej. Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało :). Powiedzmy, że to taki mały bonus ode mnie dla Was, a niedługo napiszę kolejną, dłuższą część - zgoda? ^^ Żeby nie było znowu, że jestem bezduszna! (Ale nie łudźcie się! JESTEM ZŁĄ ISTOTĄ, TA RADOSNA I SŁODKA CZĘŚĆ OPOWIADANIA SZYBKO SIĘ ZAKOŃCZY, muahahahahahaha! xD). Nom, to teraz życzę Wam smacznego :) I liczę na to, że podzielicie się ze mną opinią na temat odcinka :).
Poza tym naprawdę rozumiem Wasze zniecierpliwienie, ale naprawdę staram się Was o wszystkim informować na bieżąco. Najczęściej marudzę tutaj => facebook

Tymczasem do następnej części, moi Drodzy :).

Wasza Czokoladka ;).




Część 13.

            Otworzyłem rano oczy i od razu wbiłem wzrok w biały sufit nad moją głową. Budzik jeszcze nie dzwonił, słońce ledwo wschodziło, a ja czułem się dziwnie wyspany. I rozgrzany. Ale nic w tym dziwnego, skoro do mojego boku wręcz przylepiony spał czarnowłosy. Zerknąłem na niego, przypominając sobie, jak bezczelnie to stworzenie potraktowało mnie minionego wieczoru, ale zamiast się zdenerwować, uśmiechnąłem się lekko pod nosem. To dopiero bestia, żeby ze mnie robić bezmyślnie uśmiechającego się idiotę.
            Nie bez wysiłku, ale udało mi się w końcu wstać z łóżka, nie budząc go. Przez chwilę przyglądałem się jeszcze jego twarzy i nagiemu brzuchowi, który był wynikiem podwiniętej koszulki, w której spał. Nawet nieświadomie, wciąż robił mi na siebie ochotę. Rzecz jasna pomyślałem o śniadaniu dla nas, ale nie byłem na tyle wspaniałomyślny, żeby zrobić je samemu, zamówiłem więc coś z najbliższej knajpki. Po co miałbym się wysilać, skoro można wykonać jeden telefon i dać zarobić innym? Nigdzie mi się nie spieszyło. Wziąłem długi prysznic i spędziłem przynajmniej pół godziny przed lustrem, dbając o to, żeby być porządnie ogolonym, świeżym i pachnącym, gdy znajda wstanie i będzie mnie szukał. Zamierzałem zadbać o to, żeby tym razem to on siedział sfrustrowany przez cały dzień, po tym jak wyjdę do pracy. Stanąłem więc jeszcze raz przodem, a potem tyłem do lustra, upewniając się, że wszystko opina się na moim tyłku tak, jak powinno, po czym narzuciłem na ramiona koszulę, nie planując nawet jej zapinać. Nie, żebym był mściwy. Ja po prostu dbałem o własne interesy – jeśli dostanie nauczkę, będzie wiedział, dlaczego więcej nie powinien tak robić!
            Tymczasem do mojego wyjścia z mieszkania została godzina z hakiem, a dostawca właśnie pukał do drzwi. Bynajmniej nie robiąc sobie nic ze swojego stroju w postaci obcisłych bokserek i koszuli, poszedłem otworzyć drzwi. Trochę się zdziwiłem, gdy patrząc przed siebie zobaczyłem tylko pusty korytarz, ale po chwili dotarło do mnie, że wystarczy spojrzeć kilka centymetrów niżej. Chłopak, który trzymał w rękach moje zamówione śniadanie był nieco niski, a przy okazji kompletnie zażenowany i obecnie odwracał ode mnie wzrok. Przez myśl przebiegło mi pytanie, czy to dlatego, że mu się nie podobam i może powinienem włożyć coś innego, żeby moje poranne plany wobec Billa się ziściły, ale zaraz się opamiętałem. Naprawdę jeden dzień z czarnowłosym miał wystarczyć, żebym zapomniał, że nie wszyscy faceci na tym świecie mają ciągotki do swojej płci? Odebrałem nasze śniadanie i zapłaciłem chłopakowi, wciskając mu w dłoń dwa banknoty o stanowczo zbyt wysokich nominałach. Dostawca spojrzał na mnie zaskoczony.
            - Pierwszy dzień w pracy? – zapytałem, przyglądając się jego przerażonej minie, na co on skinął tylko twierdząco głową. – W takim razie powodzenia.
            - Ale to za dużo pieniędzy!
            - Weź sobie resztę na dobry początek – mruknąłem, wsuwając z powrotem portfel do torby wiszącej w przedpokoju.
            - Dziękuję bardzo! – ucieszył się chłopak, pożegnał i tyle go widziałem.
            Zaraz potem wzruszyłem tylko ramionami i zamknąłem drzwi. Cóż, ja nigdy nie musiałem pracować na pół etatu, żeby dorobić sobie na wakacje, ale skoro inni próbują już w tak młodym wieku, dlaczego im trochę nie pomóc? I dlaczego, do cholery, ostatnio mam takie parcie na pomaganie ludziom? Pewnie zadałbym sobie jeszcze kilka takich pytań, gdybym w ostatniej chwili po obróceniu się w stronę mieszkania nie zobaczył nogi, która jako ostatnia znikała za drzwiami łazienki. Cholera jasna, nie zdążyłem!

            Obudziłem się sam w łóżku i od razu się skrzywiłem. To nie zdarzało się często, ale kiedy Tom nie nocował w tym mieszkaniu, nigdy nie mogłem zasnąć i zastanawiałem się, czy aby właśnie sobie kogoś nie znalazł. Potrzebowałem trochę czasu, żeby stwierdzić, że jednak warto spróbować uprzedzić tego kogoś, kto odbierałby nam wspólne obiady, noce i poranki. Tylko gdzie tym razem go posiało? Dotarły do mnie czyjeś głosy, gdy zadałem sobie to pytanie. Zdziwiło mnie to, więc od razu wyskoczyłem z pościeli, żeby sprawdzić, kto to. Wychyliłem więc głowę z sypialni, dostrzegając… jego pośladki. Na ten widok uśmiechnąłem się pod nosem, dopiero po chwili rejestrując obecność dostawcy. Niespecjalnie dziwiło mnie, że Tomowi nie chciało się robić śniadania, ale zobaczyć go paradującego w bieliźnie, to było coś nowego. Poczekałem chwilę, aż ten chłopak zniknie i na palcach pobiegłem do łazienki. Przed wejściem do kabiny prysznicowej, związałem włosy, po czym ogarnąłem się szybko i stanąłem na moment przed lustrem. Po czasie, który tu spędziłem, naprawdę czułem się już jak u siebie. Wygrzebałem z jednej z szuflad świeżą bieliznę, rozpuściłem włosy i już miałem wychodzić, gdy w oczy rzuciła mi się koszula Toma. Cóż, oczywistym było, że będzie na mnie wisiała, ale jej zapach przekonał mnie, że to najlepsze na chwilę obecną okrycie wierzchnie. Ot, chciałem zjeść w niej śniadanie, potem zawsze mogłem się przebrać.
            Wszedłem do salonu z bosymi stopami, które zostawiały jeszcze wilgotne ślady na podłodze i od razu zobaczyłem, jak prawowity właściciel tego mieszkania kończy przygotowywać dla nas śniadanie. A właściwie to rozłożył tylko talerze, sztućce oraz szklanki i właśnie zastałem go z dzbankiem soku pomarańczowego w ręce. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok, a on znieruchomiał.
            - Hej, wcześnie wstałeś – rzuciłem krótko, czując jak jego oczy mierzą mnie od stóp po sam czubek głowy. Nie powiedział ani słowa, tylko wpatrywał się we mnie, a ja musiałem się powstrzymać, żeby nie zacząć się śmiać. Czasami myślałem sobie, że mieszkanie z nim jest zbyt cudowne, żeby mogło okazać się prawdą. Odchrząknął wreszcie, odstawił sok na stół i podszedł do mnie niespiesznie.
            - Planowałem osobiście cię obudzić – odpowiedział mi wreszcie, stojąc zaledwie kilka centymetrów ode mnie. To było nawet zabawne, gdy zrozumiałem, że ton jego głosu nabiera obojętności, kiedy Tom próbuje nad sobą zapanować. Inna sprawa, że złościł się na mnie zawsze, gdy uśmiechałem się w takich chwilach. Przynajmniej do niedawna. Ja na ten przykład ani trochę nie zamierzałem się powstrzymywać. Objąłem jego kark i przytuliłem się do niego, pozwalając, by jego koszula nieco zsunęła się z moich nagich ramion i przylgnąłem do niego całym torsem. Tak bardzo chciałem czuć jego bliskość przy sobie, że od kiedy miałem na to pozwolenie, nie mogłem się oprzeć, nawet ze świadomością, że Tom może się zmieszać i zostawić mnie samego, biednego z motylami w podbrzuszu. Nie dało się ukryć, że wyglądał tego ranka smakowicie. – Więc może zjemy? – zapytał zaraz potem i znów uśmiechnąłem się, gdy nie widział, bo jego głos był nieco zachrypnięty.
            - Chętnie – odparłem cicho, odsuwając się od niego nieco zawiedziony, że mnie nie objął.
            Nie przestawałem się cieszyć, gdy usiedliśmy razem do stołu. Tom naprawdę był tak cudownie nieporadny, gdy próbował zachowywać się inaczej niż zwykle. Gdyby to był ktoś inny, pewnie dawno już leżałbym na podłodze i płakał ze śmiechu, ale przy nim wszystko było inne, więc przywykłem. Skoro on dawał szanse mnie, ja również musiałem mieć na niego poprawkę. Czasami żałowałem tylko, że musi tak dużo pracować, bo czułem się, jakby ktoś odbierał mi pół życia pod jego nieobecność, chociaż wiedziałem, że powinienem cieszyć się tym, co i tak dostałem od życia.
            Mało rozmawialiśmy przy śniadaniu, ale doskonale zauważyłem moment, w którym jego maska obojętności rozmyła się, pozostawiając po sobie jego szczery, zadowolony uśmiech. Zerknąłem później tylko na zegarek, zdając sobie sprawę, że Tom za piętnaście minut musi wyjść do pracy, a jest jeszcze nie ubrany, więc sam zabrałem się za sprzątanie po posiłku. Oblizując klejące się od dżemu palce lewej dłoni, składałem talerze i sztućce, gdy poczułem, jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i odciąga rękę od moich ust. Zostawiłem więc wszystko w spokoju i spojrzałem na jedynego człowieka, który mógł to zrobić.
            - Znowu ze mną pogrywasz – warknął ostro, na co otworzyłem tylko szerzej oczy i oblizałem powoli słodkie wargi. Nie bałem się już tego tonu od dłuższego czasu. Zazwyczaj oznaczał tylko rozdrażnienie, że nie zachowuję się tak, jak on tego ode mnie oczekiwał, ale jego palce nie zaciskały się na mojej skórze. Wcale nie był wściekły. Najtrudniej jednak było dojść do tego, o co chodzi temu upartemu człowiekowi.
            - Sprzątam tylko po śniadaniu – zauważyłem spokojnie, rzucając znaczące spojrzenie na nadgarstek, za który trzymał. W jednej chwili uścisk zniknął, ale poczułem jego dłoń na swoim biodrze.
            - W mojej koszuli? – mruknął ciszej, zbliżając się do mnie. Od razu zrobiło mi się cieplej i wreszcie zrozumiałem, o co naprawdę mu chodziło, stwierdzając, że chyba nie powinienem oczekiwać od niego powściągliwości.
            - Mam ją zdjąć? – zapytałem nieco wymownie. Wystarczyło, że odchyliłem ręce i ramiona do tyłu, żeby spłynęła na podłogę, zostawiając mnie przed nim niemal nagiego. Tom syknął cicho i zaraz potem poczułem, jak jego dłoń obejmuje mnie w pasie i zsuwa się niespiesznie pod moje bokserki, żeby ścisnąć mój pośladek. Wtulając się w jego silne ciało, zamruczałem tylko z zadowolenia. Jego dłonie zawsze były takie gorące. Przycisnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi i ramionach. Musiałem naprawdę mocno go sprowokować od wczorajszego dnia, ale nie miałem nic przeciwko. W tamtej chwili każda komórka mojego ciała błagała, żebym mu się oddał.
            Podniósł mnie bez większego wysiłku i posadził na stole, stając między moimi nogami. Już praktycznie leżałem na tym blacie, coraz bardziej upojony jego pocałunkami i pieszczotami, którymi torturował moje ciało. Potrafił jednocześnie być tak łapczywy i delikatny, że traciłem oddech, spalając się od wewnątrz. Objąłem go ciasno nogami, ocierając się o niego nieco niecierpliwie, ale naprawdę miałem ochotę na małe co nieco z rana, no i wiedziałem, że powinniśmy się pospieszyć. Jak na zawołanie zadzwonił telefon.
            Sądziłem, że Tom go zignoruje, ale on odebrał i odłożył go obok mnie na stół, włączając głośnomówiący. Spojrzałem na niego zdziwiony, ale był zajęty ściąganiem mi bokserek.
            - Tom Kaulitz, słucham – rzucił, zagryzając lekko wargę, gdy przyglądał mi się bez ruchu, całkiem już nagiemu.
            - Witaj, braciszku. Zamierzasz łaskawie dotrzeć dziś na swoje stanowisko w pracy? – rozległo się po mieszkaniu i chyba żaden z nas nie miał wątpliwości, kto dzwonił.
            - Raczej nie muszę ci tego zgłaszać – rzucił krótko, nachylając do mojego brzucha, gdzie mokrymi pocałunkami zaczął znaczyć drogę w dół. Przełknąłem nerwowo ślinę, przypatrując się jego poczynaniom z obawą, co mógłby zrobić podczas tej rozmowy telefonicznej. Ta myśl była tak ekscytująca, że ledwie powstrzymałem jęk, gdy czubek mojej męskości otarł lekko o tors Toma.
            - Co mnie interesuje twoje zgłaszanie?! Masz wracać do pracy! Wiesz, co tu się dzieje?! Tysiąc umów, tony papierów i spraw do dopilnowania. A wiesz, co się z tym dzieje? TO WSZYSTKO SPADA NA MOJĄ GŁOWĘ! – wykrzyczał Andy, na co jego brat zaśmiał się tylko otwarcie, podnosząc głowę. Patrzyłem na niego zszokowany, czując jednocześnie jak jego palce przesuwają się w górę moich ud.
            - Nie – szepnąłem ledwie słyszalnie, kręcąc przy tym przecząco głową, ale jedyną reakcją na to był błysk w jego oczach. On naprawdę planował mnie dopaść, zmuszając mnie do milczenia przez rozmowę z Andreasem.
            - Wreszcie zajmiesz się czymś pożytecznym – odparł, jakby nigdy nic masując moje pośladki. Niemal ściskało mnie gdzieś w środku, gdy widziałem mocno odznaczające się na jego bokserkach podniecenie.
            - Nie ma mowy. Masz zaraz przyjechać do biura! Nie będę odwalał za ciebie brudnej roboty. Widzę cię tu najpóźniej za pół godziny!
            - Pół godziny wystarczy – mruknął cicho Tom, po czym przerwał rozmowę i zaraz potem zniknął między moimi udami, najwyraźniej zamierzając doprowadzić mnie do pasji, a potem przelecieć na tym stole. Ja tylko podparłem się mocniej na rękach, patrząc na czubek jego głowy, gdy językiem drażnił najintymniejsze i najwrażliwsze części mojego ciała, sprawiając, że odchodziłem od zdrowych zmysłów, a dźwięki, które wydobywały się z mojego gardła przypominały raczej człowieka pierwotnego…


            To był całkiem ciekawy początek dnia powszedniego z tym trudnym, nieprzewidywalnym człowiekiem. Ale nie potrafiłem być z nim inaczej, niż kochając go całym sobą.


_______________________________________
I co? ^^

13 komentarzy:

  1. potrzebuję butli z tlenem, natychmiast

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również.. *.*

      BOSKI ODCINEK.. - nie mam więcej słów.. <3.<3

      Usuń
  2. Omg omg omg o,o
    Świetne po prostuu!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Monitor mi zaparował *.*
    Uwielbiam.
    Coś cudownego, poza tym jak sobie wyobrażę Toma w tych bokserkach i tej koszuli... to ojezusmaria *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to można było klikać lajki, właśnie byś jednego ode mnie zarobiła za ten zaparowany monitor, bo mój zrobił to samo xD

      Usuń
  4. Wow...myslalam ze dadza Andiemu maly popis podczas tej rozmowy telefonicznej, a to by dopiero bylo hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, napisałam cały komentarz, ale coś się zjeb***. Jestem zirytowana :(

    Dobra robota! Też się zastanawiałam co Tom wyprawia, przecież nie może się zdradzić :D

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Tom wiedział, że Bill nawet nie piśnie, dlatego robił to, co robił :D A to było wręcz boskie *___* Jednak się zemścił :D

    OdpowiedzUsuń
  7. HAHAHHA,biedny Bill :D cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie przez przypadek nie rozlaczyl rozmowy i wszystko bylo slychac ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG, Bosko *_* Słodka zemsta Toma ^^ Po takim poranku Tom na pewno będzie w świetnym humorze w pracy :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej
    Nadal jestem pod wrażeniem Twoich opowiadań, przez niektóre zarwałam kilka nocek, ale nie mogłam się oderwać od czytania a naprawdę ciężko mnie zadowolić. W każdym razie nie żałuje bo warto było, że tak to ujmę, rozpaliłaś moje zmysły do czerwoności i bardzo, ale to bardzo Ci za to dziękuję, bo kocham ten stan i Twoje opowiadanka. Ja może jeszcze nie mogę się pochwalić aż taką ilością swoich prac, ale serdecznie zapraszam Cię też na mojego bloga tematyka oczywiście Twincest. http://bill-and-tom-kaulitz-twincest.blog.pl
    Pozdrawiam. Wierna fanka czekająca z niecierpliwością na dalsze odcinki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zabrakło mi słów... Mi... Słów... Ja pitole. o.o To było po prostu genialne! Daj mi ktoś słownik jezyka polskiego, bo serio nie wiem co powiedzieć. xD
    Nieve~

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do podzielenia się wrażeniami! :)
Każdą Waszą opinię możecie uznać za ciasteczko pochłaniane przez moją wenę! ^^